Do niedawna wydawało się, że Ilona Felicjańska na dobre uporała się ze swoimi problemami. Przypomnijmy, że jej kariera załamała się w 2010 roku, kiedy to Felicjańska spowodowała kolizję pod wypływem alkoholu. Niemal dekadę później modelka znów weszła w konflikt z prawem. Tym razem nie polskim, a amerykańskim.
Minione dwa tygodnie trudno uznać za udane dla Ilony Felicjańskiej i jej męża, Paula Montany. 18 grudnia oboje zostali aresztowani podczas urlopu w Miami. Między małżonkami miało dojść do awantury w hotelu, która zakończyła się pogryzieniem przez Ilonę łydki Paula. Zgodnie z prawem stanu Floryda za naruszenie nietykalności cielesnej grozi nawet do roku więzienia. Proces sądowy ruszy 9 stycznia.
Okazuje się, że aresztowanie wcale nie zepsuło humoru Felicjańskiej. W rozmowie z "Faktem" krótko, ale za to konkretnie opisała swoje samopoczucie.
Między nami nigdy nie było cudowniej. Opalamy się na plaży w Miami. Mam obok największą miłość, jaką mogłabym sobie wyobrazić. Jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek - wyznała.
Słowa modelki zaskakują. Jedno jest pewne - incydent w USA z pewnością nie pomoże jej w powrocie na szczyt. Pytanie jednak, czy Ilona ma jeszcze takie aspiracje?
MŁ