Karol Okrasa gościł niegdyś w domach Polaków bardzo często. W 2003 roku został odkryty przez Telewizję Polską i prowadził autorski program "Kuchnia z Okrasą". Szybko rozwinął skrzydła w show-biznesie, stając się jednym z najpopularniejszych speców kulinarnych. Dziś prezentuje nowe potrawy na Instagramie, a sam promuje się, biorąc udział w reklamach marketów i różnych produktów spożywczych. Na nudę więc nie może narzekać, podobnie jak na brak środków finansowych. W najnowszym wywiadzie Okrasa poruszył jednak wątek swojego dzieciństwa i dorastania w PGR-ach. Czy zawsze było tak kolorowo?
Karol Okrasa gościł ostatnio w programie Joanny Warechy "Jestem z PGR". Prowadząca poruszyła z nim wątek jego dzieciństwa. Kucharz przyznał, że życie w PGR-ach to piękny czas, podczas którego wiele się nauczył. Nie wstydził się nigdy tego, gdzie się wychował.
Dla mnie to nie był jakiś coming out. Mi się to zawsze wydawało normalne. Zawsze mówiłem, że jestem z PGR-u, że jadę "do siebie do PGR-u". Nawet czasem odbierałem to jako bałwochwalstwo. Nie odbierałem tego jako elementu, który wywierał piętno na moim światopoglądzie albo wizerunku. Pamiętam aromaty, smaki. Pamiętam smak mleka w proszku dla cieląt, które wykradaliśmy. Smak chleba skropionego wodą i posypanego cukrem. Paluszki maczane w maśle i obtaczane jeszcze w kryształowym cukrze. Ziemniaki parowane w parowniku. Pamiętam doskonale zapach świńskiej skóry opalanej między blokami. Odcinano nam kawałki skóry, które żuliśmy. Pamiętam zapach pierza, kiszenia kapusty. Absolutnie niesamowity aromat wędzenia. Wędziliśmy sami. My w jednym pokoju, kiełbasa w drugim i nie daj Boże post przed świętami - wspomina.
Okrasa od lat spełnia się w roli kucharza, ale nie marzył o tym. Kiedyś brał pod uwagę zawód mechanika samochodowego. Los sprawił, że wylądował na kuchni w hotelu. Pracował nawet w luksusowym warszawskim Bristolu.
W lutym wchodzę do chłodni i widzę truskawki, winogrona, mandarynki, banany, kaki, karambole i wszystkie inne owoce i warzywa świata. Części w ogóle nie potrafiłem wtedy nazwać, bo widziałem je pierwszy raz w życiu - wspominał.
Karol nie zapomniał wspomnieć w rozmowie o ojcu, który zmarł tuż po tym, jak Okrasa zaczął pracować w zawodzie.
Zrobiłem pierwszy krok po zdaniu szkoły i chciałem zacząć odpłacać się rodzicom. I stało się, co się stało. Z jednej strony było to przykre. Z drugiej, tak myślę, wiele mnie to nauczyło i ukształtowało mnie na przyszłość. Tata to człowiek, który nauczył mnie jak być facetem, rodzicem, ojcem, odpowiedzialnym za innych na tym świecie. Był na tyle wspaniały, że przekazał mi tę wiedzę w pigułce swojego życia. Staram sobie to dawkować, żeby móc się karmić tą wiedzą jeszcze przez jakiś czas - powiedział.
Dziś Karol współpracuje z jedną z sieci marketów. Na You Tubie można znaleźć wiele przepisów. Ostatnio przygotowywał kurczaka z serem Grana Padano i spaghetti!