Filip Łobodziński w październiku 2015 roku pochował ukochaną córkę Marię, która zmarła z powodu choroby nowotworowej. Dziennikarz długo nie mógł pogodzić się z utratą dziecka, o czym opowiedział magazynowi "Viva!", poruszając temat śmierci córki i przemijania.
Dziennikarz przyznał, że przez pierwsze dwa lata od śmierci córki rzucił się w wir nowej pracy. Po tym czasie jednak ból przyszedł do niego ze zdwojoną siłą. Jak przyznał, swoje trzy grosze dołożyła również pandemia.
Przez pierwsze dwa lata byłem ukryty za celofanem. Może dlatego, że dzień po pogrzebie poszedłem do nowej pracy i tam czekało mnie mnóstwo nowych obowiązków. (...) Praca w NIK na dwa lata mnie wygłuszyła. Ale potem brak Marysi uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. I choć miałem nadzieję, że się z tym uporam, pandemia dołożyła swoje. W styczniu już nie wytrzymywałem sam ze sobą.
Łobodziński, choć nie miał myśli samobójczych, to był przygotowany na śmierć. Rządziły nim dwa negatywne i destrukcyjne uczucia depresji.
Jeżeli śmierć miałaby przyjść, to byłem na nią gotów. Miałem takie dominujące dwa uczucia: dławiący gardło smutek i chęć położenia się spać, by obudzić się za długi czas. Dlatego zacząłem korzystać z psychoterapii i farmakoterapii.
Dziennikarz wyznał, że kiedy patrzy na zdjęcie córki, które wisi w jego mieszkaniu, wciąż nie może powstrzymać się od łez.
Jej ogromne zdjęcie wisi u nas w przedpokoju i nawet moja żona, która przecież nie była matką Marysi, jest w nim zakochana. Patrząc na nie, płacze. To zdjęcie zrobione na ślubie mojej starszej córki na rok przed śmiercią Marysi. Ma tam krótkie włosy, które jej odrastają po chemii.
21-letnia studentka lingwistyki wiedziała, że musi przygotować się na najgorsze. Mimo tego do ostatniej chwili starała się trzymać nadziei i dobrego samopoczucia
Miała 21 lat, internet i doskonale znała rokowania. Była niezwykle dzielna, heroiczna. Sama podczas nawrotu choroby zabrała się za przekład sztuki Giraudoux, tak jakby miała potrzebę zostawienia czegoś po sobie. Jeszcze parę tygodni przed śmiercią starała się żartować, choć właściwie tylko leżała, z trudem wstając do toalety.
Maria, pochodzącą ze związku z Magdaleną Szkolnikowską, była jednym z dwojga dzieci Filipa Łobodzińskiego. Z małżeństwa z Anirą Wojan dziennikarz ma jeszcze starszą córkę - Julię Mafaldę Blaisdell.