Anna Przybylska, mając dosyć paparazzi, którzy czatują na nią przed domem, towarzyszą jej w trakcie zakupów lub podczas odprowadzania dzieci do szkoły, poszła z nimi na wojnę. Zaczęła ich nagrywać telefonem komórkowym, a nagrania wrzucać na Instagram. W programie "Tomasz Lis na żywo" opowiedziała o szczegółach.
Tomasz Lis zapowiedział, że przez chwilę będzie "adwokatem diabła" i zauważył, że przecież niektórzy celebryci specjalnie umawiają się na tzw. "ustawki", więc paparazzi mają prawo być zdezorientowani
Anna Przybylska przyznała, że zachowanie mediów jest dla niej niezrozumiałe.
Dla aktorki zwykłe wyjście z domu okazuje się kłopotem.
Paparazzi, których wizerunki Przybylska upubliczniła na Instagramie, mogliby wytoczyć jej proces o naruszenie dóbr osobistych, ale Przybylska nie boi się konfrontacji.
Lisa interesowało, czy Przybylskiej chodzi o tzw. "święty spokój" czy walczy o rozwiązania systemowe.
Anna Przybylska zwróciła uwagę na wyjątkową zuchwałość panów z aparatami, którzy nie ograniczają się do zrobienia zdjęcia, ale starają się wyzwolić w aktorce jakąś reakcję. Tomasz Lis spytał, jak się zachowują.
Na koniec Tomasz Lis delikatnie zapytał o zdrowie Przybylskiej, od razu zastrzegając, że zrozumie, jeżeli aktorka odmówi odpowiedzi.