Krzysztof Kozak w finale programu "Tylko Taniec" zmierzył się z Jekateriną Romankovą i Justasem Kucinskasem. Widzowie zadecydowali jednak, że to on zasługuje na główną nagrodę, czyli 100 tysięcy złotych i możliwość wystąpienia w trakcie Sylwestrowej Nocy Przebojów, emitowanej na antenie Polsatu. Zwycięzca przekonał do siebie fanów nie tylko ekspresyjnym tańcem, ale również szczerą wypowiedzią dotyczącą choroby, z którą walczy. 7 lat temu mężczyzna usłyszał diagnozę: stwardnienie rozsiane.
Mimo choroby, 35-latek nie poddaje się. Najlepszym na to dowodem jest właśnie udział w tymże programie. Taniec jest dla niego sposobem na ucieczkę od codzienności. Swoje pierwsze taneczne kroki stawiał mając 4 lata. Co więcej, jest samoukiem!
Mężczyzna urodził się w Dąbrowie Górniczej, jednak przez większość życia mieszkał w Będzinie. Aktualnie mieszka w Czeladzi. Jest na rencie. W programie wziął udział tylko dlatego, że chciał, żeby ktoś ocenił jego umiejętności.
Kiedy Kozak zachorował, miał problemy z lewą ręką - kolega pokazał mu kilka chwytów na gitarze. Gdy choroba postępowała, pojawiły się problemy z prawą ręką - wtedy wziął ołówek i zaczął rysować. Od siedmiu lat każdego dnia walczy, mierzy się z potworną chorobą. I jak sam przyznaje:
Krzysztof dokładnie pamięta rozmowę z lekarzem, kiedy dowiedział się, że jest chory:
Krystyna Mazurówna gdy zobaczyła jego starania, nie kryła zaskoczenia.
W trakcie pierwszego występu Krzysztofa Michał Malitowski rozpłakał się oglądając jego występ na scenie. Krzysztof jest przykładem na to, że prawdziwe marzenia się spełniają. A pasja, jaką jest taniec, może przenosić góry.
W internecie pojawiły się głosy, że Kozak zwyciężył tylko ze względu na chorobę. W tej grupie osób niewątpliwie jest Marcin Tyszka, który na swoim Facebooku głośno skomentował wygraną mężczyzny.
W internecie rozpętała się burza. Że talent show są po to, by pojawiali się najzdolniejsi, a nie ci, którzy wzbudzają litość. Zwolenników tej opinii jest tyle samo, co przeciwników.