• Link został skopiowany

Guma do żucia zamiast papierosa i czapka kibica. Jak Tadeusza Mazowieckiego widziały jego wnuki

Zasadniczy, ale z poczuciem humoru; niekonwencjonalny, choć rygorystyczny; odważny, a jednocześnie rozważny. Taki obraz zmarłego w poniedziałek rano pierwszego premiera niekomunistycznego rządu polskiego, Tadeusza Mazowieckiego, wyłania się z rozmowy, jaką w 2007 roku "Tygodnik Powszechny" przeprowadził z jego wnukami: Ewą, Martą, Katarzyną, Aleksandrą, Gabrielą, Filipem i Kacprem. Poniżej najciekawsze fragmenty tej niezwykłej rozmowy, którą "TP" właśnie postanowił przypomnieć.
Tadeusz Mazowiecki. Tadeusz Mazowiecki. AG

Z gumą do żucia i w czapce kibica

Tadeusz Mazowiecki łamał stereotypy i to niekoniecznie w sposób obliczony na efekt. Ot, po prostu, czasami robił coś, nie przejmując się, czy to wypada. Katarzyna Mazowiecka zapamiętała specyficzny obrazek.

To było najzabawniejsze. Nigdy nie widziałam starszego pana, który by żuł gumę. A dziadek kiedyś chciał rzucić palenie i chodził z torebką gumy do żucia. To był szok.
Kiedyś zaprosiłem znajomych na mecz, był też akurat dziadek. Trochę się zdziwili, ale świetnie to wyglądało: dziadek siedział z nami, w szaliku i czapce kibica. W ogóle się nie krępował - wspominał Filip Mazowiecki.
Tadeusz Mazowiecki. Tadeusz Mazowiecki. Kapif

Zasadniczy charakter

Skłonność do nieszablonowych zachowań nie wyklucza posiadania zasadniczego charakteru.

Dziadek jest obowiązkową postacią na spotkaniach rodzinnych. Są dla niego najważniejsze. My możemy się spóźnić, nie przyjść, ale on zawsze będzie - powiedziała Katarzyna Mazowiecka.
Jeśli ktoś się spóźnia, wszystkim każe czekać - dodała Aleksandra.
Ostatnio czekali tak na mnie w Wigilię. Wszyscy byli wściekli, bo głodni - przyznała Marta.
Tadeusz Mazowiecki. Tadeusz Mazowiecki. AG

Misja w byłej Jugosławi

Lata 90. ubiegłego stulecia to także krwawa wojna domowa w byłej Jugosławii. W latach 1992-1995 Tadeusz Mazowiecki był specjalnym wysłannikiem ONZ w Bośni i Hercegowinie. Marta Mazowiecka doskonale pamięta ten okres.

Pamiętam strach o dziadka. Wtedy nie było mowy o telefonie komórkowym. Pokazywali go w telewizji w kamizelce kuloodpornej - to był zupełnie inny jego obraz. I nie wszystko chciał nam opowiadać - wspomina.
Tadeusz Mazowiecki. Tadeusz Mazowiecki. AG

Manifest Listopadowy pięknoducha

Tadeusz Mazowiecki w genialny sposób potrafił łączyć najważniejsze sprawy państwowe z żartem, pokazując, że jest to część tej samej rzeczywistości. Wraz z wnuczką Martą ułożył kiedyś, trochę dla żartu, a trochę na poważnie, coś na kształt Manifestu Listopadowego pięknoducha.

To było w kuchni, w ponury, listopadowy dzień. Byliśmy wtedy sami - dziadek, Ewa i ja. Sam środek rządów Millera, a jednocześnie nasza zaduma nad tym, co się dzieje u nas w rodzinach: że wszyscy są zabiegani, nie mają dla siebie czasu - wspomina Marta Mazowiecka.

Ułożony tego ponurego popołudnia manifest przypomina portal Polityka.pl.

1. Karierowicze do Zoo. Z łapówkarzami się nie rozmawia.
2. Wprowadza się roczny post telewizyjny. Telewizja nadaje tylko dziennik i jeden dobry program.
3. Każdy obywatel przedstawia Urzędowi Skarbowemu streszczenie jednej książki, którą przeczytał w roku podatkowym.
4. Kandydaci do parlamentu przechodzą obowiązkowe badania psychorozpoznawcze; nienawiść traktowana jest jako choroba.
5. Parlament obraduje według reguł konklawe.
6. W urzędach państwowych i samorządowych wprowadza się specjalne wykrywacze uczciwości i uprzejmości.
7. Lekarze i personel medyczny pracują tak jak w serialu "Na dobre i na złe".
8. Wprowadza się obowiązek zlikwidowania opóźnień w sądach do Sylwestra 2003.
9. Rodzice zapewniają dzieciom a dzieci rodzicom więcej czasu i uśmiechu. Uśmiech na ulicy, w szkole lub w urzędzie nagradzany jest specjalnym bonem obywatelskim.
10. Narzekanie na wszystko jest zakazane.
Tadeusz Mazowiecki, Ewa Mazowiecka. Tadeusz Mazowiecki, Ewa Mazowiecka. AG

Nie osądzał

Tadeusz Mazowiecki był zręcznym politykiem, potrafiącym z jednej strony wypracować kompromis w najtrudniejszej sytuacji, a z drugiej osiągnąć swój cel nawet, jeżeli pozornie było to niemożliwe. Ewa Mazowiecka zapamiętała postawę dziadka, gdy postanowiła nie brać ślubu kościelnego.

Jestem dziadkowi strasznie wdzięczna za gest, który zrobił w stosunku do mnie i mojego męża. Chcieliśmy wziąć jedynie ślub cywilny, bo uważaliśmy, że kościelny jest kompletnie nie dla nas. Dziadek był jedyną osobą w rodzinie, która nie przekonywała nas, że obowiązkiem moralnym w katolickiej rodzinie jest wzięcie ślubu kościelnego. Powiedział tylko: "Trzeba wam pomóc, żebyście sami poczuli, że chcecie". Będę mu wdzięczna do końca życia, że nas wtedy nie osądzał.

Ostatecznie, wnuczka wzięła także ślub kościelny.

Tadeusz Mazowiecki, Ewa MazowieckaAG

Gruba linia

W swoim pierwszym sejmowym wystąpieniu Tadeusz Mazowiecki - jak przypomina Gazeta.pl - powiedział jasno i wyraźnie:

Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania.

Tadeusz Mazowiecki od samego początku miał świadomość, jak bardzo kontrowersyjne jest zdanie o "grubej linii", ale pomimo ostrzeżeń najbliższych, nie zdecydował się na usunięcie go z tekstu wystąpienia.

Czasem, gdy idziemy razem ulicą, widzę, jak ludzie wytykają go palcami, krzyczą za nim. A czasem dzwoni dziadek i mówi: "Wiesz, byłem dziś w kościele i jedna pani zaczęła mi wygrażać 'za tę grubą kreskę'"... To dla niego bardzo przykre, tym bardziej, że gdy był premierem i godził się na reformy Balcerowicza, naprawdę bardzo się bał. Nie wiem, czy kiedykolwiek się do tego przyzna, ale mnie mówił to często. Bardzo się bał o prostych ludzi, że mogą sobie nie poradzić. To przykre oglądać, jak tego nie doceniają. Zwłaszcza, że 16 miesięcy jego rządów diametralnie zmieniło obraz tego kraju - mówiła Marta.
Więcej o: