"Jabłoński rzucił się na mnie, myślałem, że przypierniczy mi zaraz. Po tym co zrobił, już nie byłem dla niego miły" - uczestnikom puszczały nerwy. A dogrywka okazała się "wyrzynaniem".
To nie był dobry odcinek dla Marcina Jabłońskiego. Fatalna passa zaczęła się już podczas konkurencji głównej. To najważniejsza konkurencja w programie, nerwy napięte są jak cięciwa łuku, najgorsi trafiają do dogrywki. Bartek Witkowski niechcący potrącił Marcina. Ten upadł na podłogę. Wstał i... to wyglądało naprawdę groźnie. Bójki jak dotąd chyba w "Top Chefie" nie było, aż do dzisiaj.
Zbladłem trochę, bo generalnie zrobiłem to niechcący. Jabłoński rzucił się na mnie, myślałem, że przypierniczy mi zaraz. Po tym co zrobił, już nie byłem dla niego miły - komentował to potem Bartek.Screen z Polsat
Każdy z kucharzy miał w konkurencji głównej przygotować danie w oparciu o produkt, który zaproponował mu inny kucharz. Bartkowi przypadł w udziale ozór. Bardzo niewdzięczny produkt. I to właśnie Marcin mu go dał. Czy to dlatego puściły mu nerwy? Niektórzy z uczestników obstawiali właśnie tę opcję. A swoją drogą, ozór faktycznie nie przyniósł Bartkowi szczęścia. Okazał się za twardy. Bartek wylądował w dogrywce razem z Pawłem Wałęsą, który z kolei w swoim daniu przesadził z octem. Jeden z nich miał odpaść z programu!
Powiedzieć, że pozostali uczestnicy przyjęli to w szoku, to nic nie powiedzieć. To byli jedni z najmocniejszych kucharzy nie tylko w tej edycji, ale w programie w ogóle!
O, k*rwa! - dało się słyszeć zza kulis.
Jednak i tak najtrafniej ujął to Maciej Nowak .
Pojedynek gigantów.Screen z Polsat
Nowak miał stuprocentową rację. Obaj kucharze w poprzednich odcinkach udowodnili swój kunszt. Z góry było wiadomo, że o wygranej przesądzi niuans.
Ten, kto opanuje nerwy, ten wygra. Reprezentują bardzo wysoki poziom. Będzie sieczka. Jabłońskiego i Wałęsę widziałem w finale. Nikt się nie spodziewał, że na takim etapie zderzą się ze sobą. Teraz już będziemy wyrzynać się nawzajem - tak właśnie komentowali dogrywkę pozostali kucharze.
Jabłoński i Wałęsa w dogrywce mieli za zadanie zrobić potrawę w oparciu o... musztardę. Wałęsa przyznał, że od razu pomyślał o białej kiełbasie z musztardą. Tylko, że takim daniem z pewnością wygrałby, owszem: bilet powrotny do domu. Dodatkowo dobił ich Nowak.
Nie mam żadnych skojarzeń, jak można zrobić potrawę, której centrum będzie musztarda - powiedział.
Będzie jatka. Będziemy się zarzynać - tak wyglądała sytuacja w ocenie Pawła.
Panowie stanęli na przeciwko siebie w jednej z najbardziej dramatycznych rozgrywek w historii "Top Chefa". Obaj byli bezwzględnie przekonani o swoich wysokich kwalifikacjach. Przygotowane przez nich dania miały je potwierdzić.
Z dania, które przygotowałem, jestem mega zadowolony - powiedział po wszystkim Marcin. - Wykonałem zadanie w stu procentach.
Zobaczymy, jaki będzie werdykt. Ja stawiam na siebie - to z kolei powiedział Paweł.
Zobaczyliśmy.
W tym pojedynku na szczycie skonfrontowały się dwie taktyki. W obu przypadkach musztarda była wyraźnie wyczuwalna - ocenił Maciej Nowak.
Marcinie, użyłeś tylu gatunków musztardy, że stałeś się poetą musztardy - powiedziała Ewa Wachowicz.
Ciężki orzech do zgryzienia - westchnął Wojciech Modest Amaro.
Za chwilę miał ogłosić werdykt.
Szacunek za to, co pokazaliście przez te siedem tygodni. Nie chciałbym, żeby którykolwiek z was, który będzie musiał opuścić program, czuł się przegrany. Jest to jednak taki etap, kiedy na talerzu ważymy absolutnie każdy element - mówił.
I teraz najważniejsze:
Stwierdziliśmy, że jest to najtrudniejsza decyzja, z jaką przyszło nam się zmierzyć przez 3 edycje programu "Top Chef". Naprawdę, najtrudniejsza. Marcin... to był twój ostatni występ.
Zła passa, zapoczątkowana bójką w kuchni, miała swój dalszy ciąg tutaj, przy stole jurorskim. Mimo to Marcin nie opuszczał studia z pochyloną głową. Zasalutował jurorom. Ci pożegnali go brawami. Zasłużył na nie. W trakcie siedmiu odcinków programu dał świetny pokaz umiejętności kucharskich.
Screen z Polsatalex