W 6. sezonie "Hell's Kitchen" jest nowy szef kuchni - Michał Bryś zastąpił dotychczasowego diabelskiego szefa, Wojciecha Amaro. Bryś z pewnością ma talent do gotowania, ciekawa jest też jego historia. Zanim zaczął gotować, był producentem teledysków, współpracował m.in. z Natalią Kukulską. Jest więc chodzącym przykładem na to, że chcieć znaczy móc.
Kiedy już wiedziałem, że moje miejsce jest w kuchni, napisałem do najlepszych restauracji i wysłałem im swoje kulinarne portfolio - mówił w programie
O tym, że Bryś ma iście diabelski charakter, uczestnicy mieli okazję przekonać się, jeszcze zanim weszli do kuchni. Gdy wszyscy razem jechali autobusem na nagranie programu, nie wiedzieli, że jednym z nich jest właśnie Bryś. Szef miał za zadanie obserwować kucharzy, by szybko wyrobić sobie o nich zdanie. Jakież więc było zdziwienie uczestników, gdy po dotarciu na miejsce, Bryś przedstawił im się jako nowy szef. Takie zagranie zrobiło na nich wrażenie.
Oczy szefa są diabelskie
Nasz szef kuchni budzi respekt - mówili
Bryś zaserwował uczestnikom show swoje danie popisowe, a więc lody z chleba na zakwasie o swojskiej i nieco mylącej nazwie chleb z masłem.Gdy z kolei uczestnicy mieli zaserwować jemu swoje danie popisowe, miła atmosfera szybko opadła. Nowy szef kuchni jest bezkompromisowy, szybko podejmuje decyzje i nie przebiera w słowach, gdy jakieś danie mu nie smakuje.
Co jest najważniejsze w jedzeniu? - zapytał jedną z uczestniczek.
Smak - odpowiedziała.
Tu nie ma żadnego smaku - tak brzmiała cięta riposta szefa.
Uczestnicy szybko przekonali się, że najgorszym znakiem jest to, gdy Bryś wypluwa jedzenie. Wtedy nie ma już zmiłuj.
Co to za krzak? - zapytał jednego z uczestników wskazując na bazylię, która miała być dekoracją. - To jest prezent. Zabierzesz go ze sobą do domu. Musisz opuścić kuchnię - w taki sposób oznajmił jednemu z uczestników, że jego czas w programie się skończył.
I już, pozamiatane. W pierwszym odcinku widzowie przekonali się, że nowy szef kuchni jest mistrzem słowa.
Mamy tu fiestę tysiąca smaków, ale żaden do siebie nie pasuje - tak opisał paellę jednego z uczestników.
Gdy zaś dowiedział się, że jeden ze śmiałków "świadczy usługi kelnerskie", miał do niego jedną prośbę.
Wyświadcz mi przysługę i wytrzyj twarz, bo nie chciałbym, żeby kelner, który tak wygląda mnie obsługiwał.
Wydawało się, że w stosunku do kobiet Bryś będzie nieco delikatniejszy - nic bardziej mylnego.
Sprzątnijcie ten burdel i zacznijcie myśleć - mówił do drużyny czerwonej.
Gdy podczas pierwszego serwisu Bryś zobaczył w drużynie kobiet nadpalony plastikowy pojemnik z masłem, czara goryczy się przelała. Tutaj również nie było mowy o cackaniu się - szef błyskawicznie podjął decyzję o zamknięciu kuchni czerwonych, a potem nie przebierał w słowach.
Za nami pierwszy serwis. Nieudany, zły, beznadziejny. Mam wymieniać dalej? Nie potrafię pojąć, że naraz odebrało rozum aż 7 osobom w 1 miejscu - mówił.
Zakończenie pierwszego odcinka było dość przewrotne. Każda z drużyn musiała wyznaczyć po 2 osoby, które zdaniem każdego z uczestników najsłabiej radziły sobie w kuchni. W drużynie czerwonych aż 6 osób oddało głosy na Agnieszkę, która wyzwała jedną z uczestniczek. O dziwo, jednak nie ona odpadła z programu. Szef zadecydował, że najlepiej radziła sobie w kuchni z całej drużyny. Dziewczyna, ku niezadowoleniu całej grupy, została więc w programie, a pożegnała się z nim Kamila.
Nowy szef kuchni, Michał Bryś, dwoił się i troił, by zrobić wrażenie "tego złego". A jak wypada w porównaniu do swojego poprzednika, Wojciecha Amaro? Cóż, fani na Facebooku byli ostrzy w ocenie. Przeważają głosy, że Bryś za bardzo się starał wzbudzić respekt, zamiast faktycznie go budzić, ale fani dali mu też szansę na "rozkręcenie się".
Trudno się jednak dziwić tak ostrej ocenie fanów - w końcu w poprzednich 5 edycjach szkolił ich sam, Wojciech Amaro, który z ostrych ocen zasłynął. Czyżby uczniowie (fani) przerośli więc mistrza? ;)
BP