"Kuchenne Rewolucje" nieraz pokazały, że Magda Gessler ratuje nie tylko podupadającą restaurację, lecz także relacje między ludzkie. Podobny scenariusz napisała historia knajpy Chata po zbóju w Bąkowie.
Początkowo przydrożny lokal prosperował dobrze. Potem zaczęło się wieść coraz gorzej. Wojtek - właściciel restauracji - o upadek interesu wini personel.
Skoro gotuje u mnie, to ma gotować tak, aby mnie smakowało. Dlatego żonę do pracy zagoniłem - tłumaczył Wojtek.
Żona Wojtka pracuje w kuchni razem z kucharzem, jednak mimo braku klientów, widać, że jest przemęczona.
Wojtek wiesz, że zmęczona jestem - mówiła do męża.
Za dużo wolnego nie możesz mieć, bo się przyzwyczaisz - "zażartował" Wojtek.
Kolejne wypowiedzi Beaty potwierdziły pierwsze wrażenie. Właścicielka straciła serce do restauracji i jest u kresu sił.
Mąż wymagający jest. Czasem jak mi coś powie, to mnie tak zdołuje... Czasem czuję się zraniona. Jestem niewolnicą tego miejsca. Czasami miałam ochotę uciec stąd, ale tak się nie da. Poczucie obowiązku jest cały czas. To taka pułapka.
Zła atmosfera odbija się negatywnie na standardach lokalu. Większość dań jest mrożona i wręcz utopiona w tłuszczu. To wszystko konsekwencja gigantycznej karty, o której skrócenie od miesięcy walczy z Wojtkiem jego żona. Wojtek jednak chciał decydować o każdym szczególe działania knajpy.
On nie ma pojęcia zielonego. Czemu się pani daje tak zdominować? Coś pani zrobi potem? - dopytywała Beatę Magda Gessler
Rozmowa z Magdą Gessler wzruszyła właścicielkę. Widać było, że stosunki z mężem stanowią dla niej źródło silnych emocji.
Pani Magda tak mnie wsparła, że nabrałam wiary, że potrafię i dam rady - stwierdziła Beata.
Rządzić będzie Beata, ponieważ popełniasz tyle błędów. Teraz cały czas rządzisz ty i maltretujesz wszystkich, jesteś tyranem psychicznym - powiedziała otwarcie Gessler Wojtkowi.
Wojtek nie przyjął krytyki.
Nie zgadzam się z jej opinią. Skoro tak sobie ubzdurała, to nie będę się z koniem kopać. - stwierdził właściciel.
Jak pan może być na mnie zły, skoro ja panu mówię prawdę. Nie chwali pan, nie daje pan żadnej radości. Pan stawia poprzeczki i czeka aż ktoś się wypierdzieli - tłumaczyła Gessler.
Krzyczy, unosi się, jak coś nie smakuje, to potrafi i talerzem rzucić - dodała Beata.
Silny charakter Wojtka postawił pod znakiem zapytania całą rewolucję. Właściciel nie zgadzał się na zmianę nazwy z Chaty po zbóju na Pyszną stajenkę.
Czemu się pani uparła?
Proszę tak do mnie nie odzywać. Nie robię to, co pan chce, tylko aby było dobrze.
Kłótnia była ostra. Beata przestraszona reakcjami męża wahała się, jak ma postąpić. Popłynęły łzy, ale właścicielka zdecydowała się wziąć interes w swoje ręce. Karta została całkiem zmieniona, podobnie jak wystrój. Niestety zmiany w ludziach zachodzą powoli. Kucharz obraził się i wyszedł z kuchni w trakcie finałowej kolacji.
Musisz uczyć się od najlepszych. To, co do tej pory wydawałeś, nie było dobre, dlatego tu jestem. Otwórz się na inne smaki - radziła Gessler.
Sylwester ostatecznie zrezygnował z pracy, co nie okazało się zaszkodzić restauracji. Beata kuchnię zaczęła prowadzić sama, a Wojtek zajął się dopingowaniem żony i obdarowywaniem jej kwiatami. Beata odzyskała wiarę w siebie i przełożyło się to na ocenę lokalu po powrocie Magdy Gessler.
Poważna sprawa jest, to absolutnie wybornie! Ciarki mam! Genialnie zrobione! Proszę państwa, to jest cudowne! Aż się wzruszam, że ktoś tak odebrał moją energię. To jest jedna z pięciu najlepszych restauracji po powrocie w Polsce - zachwalała wzruszona do łez Gessler.
ZI
Komentarze (11)
"Kuchenne Rewolucje". Mąż-tyran i przerażona żona. Gessler bliska odejścia, ale... "Proszę państwa, poważna sprawa jest"