Więcej informacji na temat gwiazd i programów rozrywkowych znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl
Kiedy kilka tygodni temu rozpoczynała się 12 edycja tanecznego show, bukmacherzy przyjmowali zakłady, kto zostanie zwycięzcą. Nikt nie dawał szansy na wygraną Piotrowi Mrozowi. A jednak to on wytańczył sobie Kryształową Kulę.
W "Tańcu z Gwiazdami" Piotr Mróz nie był faworytem, co dało mu też poznać jury, stawiające zdecydowanie na Kajrę. Wyznał, że jest przez widzów traktowany jak człowiek, który przyszedł z jakiegoś paradokumentu. Aktor "Gliniarzy" cieszył się jednak, że widzowie mu zaufali.
Po głosowaniu Krzysztof Ibisz ogłosił, że zwycięzcami zostali Piotr Mróz i jego partnerka Hanna Żudziewicz. Wówczas, zgodnie z tradycją show, głos zabrał triumfator. Aktor nawiązał do tego, że wcześniej kilka razy narzekał na jury. Zaczął więc swoje finałowe przemówienie od deklaracji:
Chciałbym powiedzieć, że absolutnie w "Tańcu z Gwiazdami" nigdy nie spotkała mnie żadna krzywda… od samego początku…
W tym momencie w słowo weszła mu Paulina Sykut-Jeżyna i powiedziała:
No szkoda bardzo, Piotrek - zażartowała.
Aktor szybko zareagował, potwierdzając, że jego słowa to prawda. Następnie kontynuował:
Pamiętam, jak mi napisałaś, że to będzie przygoda. To, co mówię, może jest troszeczkę chaotyczne, bo jestem cały w emocjach, ale cieszę się, że mogłem tu być. Potwierdzam, to była przygoda życia. Dziękujemy drodzy widzowie. Mamy to! - zakończył Piotr Mróz.
Czy jesteście zadowoleni z wyników finału "Tańca z Gwiazdami"? Jak wam się podobały występy Piotra Mroza i Hanny Żudziewicz?