W jednym z ostatnich odcinków "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła Tomaszów Mazowiecki, a w nim restaurację "Smaczne...go". Lokal, który w ostatnich miesiącach zmagał się z problemami finansowymi, w końcu zdecydował się poprosić o pomoc Magdę Gessler. Tym razem restauratorka nie grymasiła nad jakością dań, a w osłupienie wprawiło ją niskie wynagrodzenie pracowników.
Lokal "Smaczne... go" mieści się na jednym z licznych osiedli robotniczych w Tomaszowie Mazowieckim. Jego właścicielami są małżonkowie - Jolanta i pochodzący z Sarajewa Vlado. Przez blisko dwie dekady życie pary toczyło się między Polską, Serbią, Czarnogórą i Bośnią. Po dramatycznym wypadku Vlado, para zdecydowała się na stałe zamieszkać w Polsce, a oszczędności życia zainwestować w otworzenie restauracji.
Problemem restauracji są zarobki. Mimo że jedzenie nie jest najgorsze, a kuchnia jest względnie czysta, właściciele nie zarabiają tak, jak sobie wyobrażali. Pracownice lokalu podejrzewają, że winne są zbyt niskie ceny dań - cena lunchu wynosi 16-18 zł. Niskie obroty przekładają się na niewysokie pensje pracowników. Ci zapytani przez Gessler, za jaką kwotę pracują, odpowiedzieli:
Za najniższą krajową. Wynagrodzenie jest, jakie jest. Niskie. Pracujemy codziennie oprócz niedziel - powiedziała 30-letnia Małgorzata, szefowa kuchni.
Magda Gessler, usłyszawszy, że pracownicy dostają najniższa krajową, wściekła się i poprosiła od razu na rozmowę właścicieli. Jednocześnie przedstawiła pomysł na lokal, oznajmiając, że przekształci miejsce na restaurację serwującą kuchnię bałkańską.
Lokal zmienił nazwę na "Knajpka Czuszka", a Gessler po czterech tygodniach wróciła, aby ocenić sytuację. Zamówiła klasycznie dania, które sama wprowadziła do karty i w ogólnym rozrachunku - była zadowolona z kolacji.
Oglądaliście "Kuchenne rewolucje"?