Adam Konkol w ostatnich tygodniach przechodzi ciężkie chwile. Lider zespoły Łzy i autor legendarnych przebojów jak: "Agnieszka", "Narcyz" czy "Oczy szeroko zamknięte" przebywał w szpitalu w związku z komplikacjami ze zdrowiem. Obecnie jest już w domu po przebytym udarze, ale o spokoju nie może być mowy. Muzyk był bardzo zaskoczony, gdy zobaczył kto zagra w jego rodzinnym mieście.
Adam Konkol na swoim facebookowym profilu opublikował specjalne oświadczenie, w którym opisał całą sytuację. Okazuje się, że włodarze miasta Pszów zaprosili na obchody 30-lecia byłych kolegów Konkola z zespołu Łzy, którzy obecnie także występują pod tą nazwą. "Z ciężkim sercem dowiedziałem się, że podczas obchodów 30-lecia mojego ukochanego, rodzinnego miasta Pszów wystąpią moi byli koledzy, używający nazwy zespołu, który sam założyłem niemal trzy dekady temu. Zespołu, który jest moim dzieckiem, moim życiem, moim sercem. To ja jestem autorem największych przebojów tej grupy – zarówno muzyki, jak i tekstów, które na zawsze wpisały się w historię polskiej muzyki i rozsławiły nasze małe miasto w całym kraju. Dla mnie to bardzo bolesna sytuacja" - napisał Adam Konkol.
W dalszej części wpisu Konkol przypomniał, że konflikt z byłymi kolegami z zespołu zaczął się gdy ten trafił do szpitala. "Jak wielu z was wie, kilka lat temu trafiłem do szpitala. I właśnie wtedy, w momencie mojej największej słabości, jeden z członków zespołu, bez mojej wiedzy i zgody, podjął działania mające na celu przywłaszczenie sobie nazwy zespołu. Od tamtej chwili zostałem sam przeciwko pięciu osobom. Ale mam coś, czego oni nigdy nie będą w stanie mi odebrać: mam talent, mam duszę artysty i serce, które nadal bije muzyką. Nie muszę żerować na czyimś dorobku. Nie muszę odgrywać cudzych piosenek, by czuć się spełnionym. W pewien sposób nawet ich rozumiem – mają rodziny, rachunki do zapłacenia. Ale zastanawiam się, czy naprawdę czują dumę, stojąc na scenie i grając piosenki, których nie napisali" - stwierdził Konkol.
Adam Konkol dodał, że chętnie wystąpiłby na obchodach miasta bez wynagrodzenia, a całą sytuację odbiera jako próbę upokorzenia. "Z bólem serca przyjmuję decyzję władz miasta. Ja chciałem zagrać dla mieszkańców za darmo, z potrzeby serca. Z potrzeby powrotu do miejsca, które mnie ukształtowało. Wiem, że każdy może się pomylić, również ci, którzy dziś podejmują decyzje oraz ludzie którzy wybrali te władze, zaufali im. Ale boli. Naprawdę boli. Bo to nie chodzi już o zespół. Chodzi o godność. O pamięć. O prawdę. Kocham Pszów. Kocham jego mieszkańców. Zawsze będę, ale dziś czuję się zawiedziony i upokorzony" - dodał artysta.