• Link został skopiowany

Wiedzieliście, że wnuczka Bronisława Geremka jest taka piękna? Robi karierę w Afryce. "Najgorsze, co można zrobić, to uciekać"

Maria Geremek jest weterynarzem, ale jej pacjentami są dzikie zwierzęta afrykańskie. Ma też bardzo nietypowe hobby.
Bronisław Geremek, Maria Geremek
Kapif/Screen z Facebook.com/Maria Geremek

 Maria Geremek jest wnuczką zmarłego tragicznie Bronisława Geremka, polityka Unii Wolności, ministra i posła na Sejm. Dziedzina, w której spełnia się jego wnuczka, jest jednak odległa od polityki. Maria została bowiem weterynarzem i wyjechała do Afryki dbać o dzikie zwierzęta. W programie "DD TVN" opowiedziała o swojej pracy, będącej jednocześnie jej wielką pasją.

To jest w dużej mierze praca naukowa i na szczęście nie miałam takiej sytuacji, że spotkaliśmy kłusowników. Główne zagrożenie to zwierzęta, ale ponieważ byliśmy bardzo dobrze przygotowani, każdy szczegół był dopracowany, to nie doszło do żadnej niebezpiecznej sytuacji.

Zwierzęta, którymi się zajmuje, zostają wyposażone w nadajniki, dzięki czemu można lepiej poznać ich tryb życia. Zwierzęta badane są również w klinikach, co pozwala na bieżąco monitorować ich stan zdrowia, a także lepiej zrozumieć ich dietę.

Poza tym Maria Geremek zajmuje się działalnością edukacyjną. Uczy ludzi, zwłaszcza młodych, że nawet mieszkając w Europie mogą dbać o Afrykę - na przykład rezygnując z kupowania przedmiotów wykonanych z ciał zabitych dzikich zwierząt.

Mój pomysł jest taki, żeby brać młodzież do Afryki na jedno, dwutygodniowe programy edukacyjne, gdzie miałyby bezpośredni kontakt z dziką przyrodą i zobaczyły inny świat i, mam nadzieje, pokochały go. Bo jeżeli coś kochamy, to nie będziemy chcieli tego niszczyć - mówiła w programie.

Afryka to jej wielka miłość, ale poza tym Maria Geremek kocha konie. Nie tylko jeździ na nich rekreacyjnie, ale startuje jako zawodniczka w skokach (posiada drugą klasę sportową). Ma też uprawnienia Instruktora rekreacji ruchowej oraz Instruktora wyszkolenia podstawowego.

Pierwszy raz siedziała na koniu już jako 4-latka, towarzysząc siostrze w zajęciach hipoterapii. To wtedy pojawił się u niej pociąg do koni, który okazał się nieuleczalny do dziś. Choć początki wcale nie były łatwe. Jako wyjątkowo drobnej i szczupłej dziewczynce, na jazdach przydzielano jej zwykle najmniejsze i najbardziej uparte kuce, które wykorzystywały swoją przewagę wagową. W efekcie nie raz, konie zamiast chodzić, stały uparcie na środku ujeżdżalni. Filigranowa Marysia nie miała żadnych szans na ruszenie ich z miejsca. Ale te przeszkody nie zniechęciły jej do nauki - czytamy na stronie Akademiaabc.pl.

Posiada też bardzo nietypowe hobby: chodzenie po linie, czyli slackline.

Robię różne rzeczy. Slackline również robiłam, ale bardzo amatorsko. Poza tym chodzę jeszcze na zajęcia z boksu... robię bardzo wiele rzeczy - mówiła w cytowanym wywiadzie.

To prawda. Z wymienionej wyżej strony dowiadujemy się, że lubi także pływać, czytać, jeździć na rowerze oraz gra na pianinie. Ponoć całkiem nieźle.

JZ

Więcej o: