Krystyna Pyrkosz udzieliła pierwszego wywiadu od śmierci męża, Witolda Pyrkosza. Żona aktora w rozmowie z "Super Expressem" przyznała, że nie wyobraża sobie bez niego życia, a jego odejście jest dla niej ogromną stratą.
Ja nie wiem, co ja teraz zrobię. Najchętniej to bym się położyła obok męża i żeby nas razem pochowali. Ja się wykończę. Długo to nie potrwa.
Na łamach tabloidu opowiedziała też, jak dowiedziała się o śmierci męża i jak wyglądały jego ostatnie dni.
Pojechał z zapaleniem płuc, a w szpitalu miał dwa razy zatrzymanie akcji serca. Jeszcze był świadom i wtedy nagle dostał udaru... To była kropka nad i. Przez tydzień nie miał świadomości. Nie było z nim już kontaktu. Lekarze rozmawiali ze mną, wiedziałam, co się stanie... Taki miałam poranek, że dostałam telefon ze szpitala. Nie było mnie przy nim. Ale z mężem już nie było kontaktu.
Teraz Pyrkosz nie ukrywa, że jest w zupełnej rozsypce.
Już niestety nie ma mi kto mówić: ‘będzie dobrze’. Nie wiem... nie wiem czy mnie szlag nie trafi. Każde serce ma jakąś wytrzymałość. Choć mąż powtarzał, że ma serce jak dzwon, prawda?
AW