Kilka dni temu z Ameryki dotarły przykre wieści. Zmarł bowiem uwielbiany przez widzów amerykańskiego kanału TLC, James King. Mężczyzna przegrał walkę z chorobami, z którymi zmagał się do lat. Miał sepsę i marskość wątroby. O jego śmierci poinformowali w mediach jego najbliżsi.
W sieci pojawiły się zdjęcia Jamesa z członkami jego rodziny. Mężczyzna został pożegnany przez bliskich w piękny sposób. Przypomnijmy, King pozostawił ukochaną żonę, Lisę Raisor King, 4 córki, 2 synów oraz 19 wnuków.
ZOBACZ TEŻ: Mama June schudła 130 kilogramów. Co u niej słychać? Nie jest dobrze, partner znęca się nad nią psychicznie
Uczestnik programu "Historie wielkiej wagi" od długiego czasu zmagał się z problemami zdrowotnymi. Zaczęło się od otyłości, która stała się wyjątkowo problematyczna w 2016 roku. Ważył wtedy 358 kilogramów, a z czasem jeszcze bardziej przybrał na masie. Nie pomogła nawet operacja zmniejszenia żołądka, której poddał się razem z innymi uczestnikami show. W najgorszym momencie waga pokazywała nawet 380 kilogramów.
Mimo wszystko James starał się cieszyć życiem. Choć większość czasu z powodu choroby spędzał w łóżku, odwiedzała go rodzina, która jak już wspomnieliśmy była bardzo duża. King bardzo ją kochał i zdawał sobie sprawę, że nie tylko dla siebie, ale również i dla nich musi podjąć walkę z otyłością. Właśnie to zmotywowało go do wzięcia udziału w programie, dzięki któremu widzowie go pokochali, a teraz po jego śmierci składają rodzinie liczne kondolencje.