• Link został skopiowany

Donald Trump ułaskawił skazanego rapera w ostatnim dniu urzędowania. Lil Wayne nie spędzi 10 lat w więzieniu

Donald Trump w ostatni dzień piastowania urzędu prezydenta chciał udowodnić, że jest wdzięczny osobom, które oddały na niego głos. Ułaskawił rapera skazanego na 10 lat. Lil Wayne nigdy nie krył swojego poparcia dla ustępującego prezydenta.
Lil Wayne
Invision / Invision/Invision/East News

Dokładnie 20 stycznia o godzinie 17:00 czasu polskiego zostanie zaprzysiężony nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden. Oznacza to, że Donald Trump musi pożegnać się zarówno z Białym Domem, jak i piastowaną funkcją. Jednak jak to Trump ma w zwyczaju, zrobił wszystko, by również o jego odejściu było głośno. W ostatni dzień urzędowania ułaskawił m.in. rapera, który popierał go w wyborach.

Zobacz wideo Donald Trump w pożegnalnym przemówieniu. Nawiązał do ataku na Kapitol, "politycznej cenzury" i... placu w Warszawie

Donald Trump ułaskawił Lil Wayne'a

Chodzi oczywiście o Lil Wayne'a, któremu groziło do 10 lat pozbawienia wolności. W jego prywatnym samolocie został znaleziony złoty rewolwer, który posiadał nielegalnie - wcześniej miał już do czynienia z prawem i zakazano mu posiadania na własność broni. Raper funkcjonariuszom policji tłumaczył się tym, że broń to prezent dla ojca z okazji urodzin. Nie uwierzyli i rozpoczęto przeciwko niemu postępowanie karne. Dwayne Michael Carter Jr (bo tak naprawdę nazywa się Lil Wayne) nie zdążył jednak usłyszeć skazującego go wyroku - pierwsza rozprawa odbyła się w grudniu zeszłego roku, raper nawet przyznał się przed sądem do winy. Wyrok miał zapaść pod koniec stycznia, ale już wtedy mówiło się, że Lil Wayne jest w kontakcie z Donaldem Trumpem i omawiane jest jego ułaskawienie. Tymczasem groziło mu nawet 10 lat więzienia.

Obecnie raperowi nie grozi ani więzienie, ani żadna inna kara, ponieważ został ułaskawiony przez jeszcze piastującego urząd prezydenta. Prawdopodobnie Donald Trump chciał podziękować Wayne'owi za głosowanie w listopadowych wyborach.

Lil Wayne ostatecznie poniósł całkiem sporą cenę za oddanie głosu na Trumpa. Wayne poszedł pod prąd i jako jedna z naprawdę niewielu czarnoskórych gwiazd (Trump nie ma poparcia w tej grupie Amerykanów), uścisnął dłoń Trumpowi, pochwalił się fotką z tego wydarzenia na Twitterze, a potem oddał na niego głos w wyborach. Sęk w tym, że jego (była już) partnerka miała na temat polityki zupełnie inne zdanie. Kiedy Denise Bidot zobaczyła zdjęcie Lila z Trumpem, coś musiało się w niej zagotować na tyle, że przelała się czara goryczy. Modelka błyskawicznie zerwała z raperem i skomentowała to słowami "Czasem miłość nie wystarcza". 

Jak widać polityka jest w stanie wygrać nawet z uczuciem. 

Więcej o: