10 marca o godzinie 13 w kościele pw. Świętego Kazimierza w Policach zebrały się tłumy. Najbliżsi i przyjaciele pożegnali Aleksandra Dobę w jego ostatniej podróży.
Przed mszą miało miejsce krótkie wystąpienie wojewody zachodniopomorskiego, Zbigniewa Boguckiego. Przyznał on podróżnikowi Krzyż Oficerski Odrodzenia Polski, a pośmiertne odznaczenie odebrała rodzina zmarłego. Aleksander Doba pożegnany został przez rodzinę i przyjaciół. Przed kościołem zebrali się też kajakarze - utworzyli szpaler z wioseł, pod którym przeniesiono trumnę podróżnika.
Był tygrysem niespokojnym. Przeżywał samotność, ale nigdy nie był samotny - mówił w czasie mszy ksiądz Jan Kazieczko.
Aleksander Doba urodził się 9 września 1946 roku w Swarzędzu. Dzieciństwo spędził w rodzinnym mieście. Natomiast w latach 70. przeprowadził się do Polic. Pracował w Zakładach Chemicznych Police aż do emerytury. Swoje pasje podróżnicze rozwijał po pracy. Kajakarstwem zajął się w latach 80. Jednak prawdziwie rozwinął skrzydła już na emeryturze. Wówczas zaczął wyruszać na coraz dłuższe i trudniejsze wyprawy.
O Aleksandrze Dobie cały świat usłyszał, kiedy jako pierwszy samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Pokonał tysiące kilometrów z kontynentu na kontynent. Otrzymał za to tytuł Podróżnika Roku 2015 w plebiscycie National Geographic. Lista osiągnięć Aleksandra Doby w kajakarstwie jest długa. Jednym z nich jest fakt, że jako pierwszy przepłynął całą Wisłę. Innym razem samotnie przepłynął Bałtyk dookoła. Bił polskie i światowe rekordy w przebytych kilometrach i milach morskich.
Napisał książkę "Olo na Atlantyku". Doczekał się także filmu dokumentalnego na swój temat ("Happy Olo - pogodna ballada o Olku Dobie").
Sławny podróżnik miał swoje motto "niemożliwe nie istnieje". Co sam sobie i wielu innym wielokrotnie udowadniał. Podróżował i przeżywał przygody do ostatnich dni swojego życia. Zmarł 22 lutego w Afryce, w wieku 74 lat, tuż po zdobyciu szczytu Kilimandżaro.