Maja Bohosiewicz zamieściła w sieci niestandardowe ogłoszenie o pracę. Teraz komentuje je specjalistka w branży HR, Olga Legosz. Jak na tle innych ogłoszeń o pracę wypada to stworzone przez gwiazdę?
Maja Bohosiewicz szuka pracownika, który będzie pracował w nienormowanych godzinach i pomoże jej w obowiązkach zawodowych i prywatnych. Oprócz tego Bohosiewicz w swoim instagramowym wpisie dodała, że szuka osób, "które wiedzą, że ich stan zdrowia interesuje tylko dwie osoby na świecie: mamę oraz lekarza prowadzącego" ( ten ostatni zwrot celebrytka później usunęła). Ogłoszenie wzbudziło duże emocje, w sieci nie brakowało krytycznych wpisów, bo Bohosiewicz obok listy obowiązków i wymagań nie podała informacji o zarobkach. Internautom nie spodobała się też sama forma ogłoszenia, którą niektórzy okrzyknęli "jakby pisaną na kolanie". I faktycznie, ogłoszenie Bohosiewicz odbiega od tych, które widźmy na portalach ogłoszeniowych. Czy to jednak źle? Ogłoszenie celebrytki pod lupę wzięła ekspertka od zarządzania zasobami ludzkimi, która zdobyła doświadczenie w polskich i zagranicznych korporacjach, Olga Legosz.
Legosz zestawiła ogłoszenie Bohosiewicz z innymi, bardziej oficjalnymi. W tym zestawieniu wpis Bohosiewicz wygląda na mniej abstrakcyjny. Kobieta bowiem trafiła na ogłoszenia, w których pracownik ma możliwość "udziału w wycieczkach krajoznawczych" czy "możliwość wyjścia w celu załatwienia ważnej sprawy". Legosz wyśmiała te oferty i przyznała też, że ogłoszenia pracy w Polsce są szablonowe i nudne.
Poszukiwanie pracy w Polsce przypomina czytanie książki telefonicznej. Ogłoszenia są nudne, trudno skumać, jaka to firma i jaki jest zakres zadań. Pisane jakby z szablonu, każde wygląda tak samo - czytamy.
Obśmiała też ogłoszenia, które znalazła na stronach rządowych. Faktycznie, oferowane możliwości są błahe i śmiesznie.
Miejsce do odświeżenia się i stojaki na rowery. O ku***a, serio wow - napisała
Wpis Bohosiewicz według Legosz jest niestandardowy i pozbawiony korpomowy, co akurat to jest jego walorem.
Maja Bohosiewicz wprost, bez pierdolol.
Legosz dodała jednak, że Bohosiewicz przesadziła, oferując swoim obserwatorom kod rabatowy o treści "niewolnik". Celebrytka w ten sposób wyśmiewała krytyczne komentarzy na temat jej oferty oraz uwagi internautów, którzy pisali, że oferuje pracę "niewolniczą".