Maja Bohosiewicz opublikowała na swoim Instagramie obszerny wpis, w którym przyznała, że cierpi na FOMO - czyli chorobę cywilizacyjną, która polega na tym, że ciągle obawiamy się, że coś nas ominie. Celebrytka opowiedziała, jak przypadłość wpływa na jej życie.
Maja Bohosiewicz opublikowała na swoim Instagramie ważny wpis. Swoje zasięgi przekuła, by opowiedzieć internautom o chorobie cywilizacyjnej określanej jako FOMO (jest to skrót od angielskiego fear of missing out). FOMO może prowadzić do problemów z podejmowaniem decyzji, wiąże się z tym, że osoba chora panicznie boi się być offline, dlatego stale obserwuje media społecznościowe. Osoba cierpiąca na FOMO nieustannie myśli, że inni robią bardziej satysfakcjonujące rzeczy i nie potrafi cieszyć się z tego, czym sama aktualnie się zajmuje.
Celebrytka przyznała, że już od dawna walczy z ową chorobą cywilizacyjną.
Chciałabym opowiedzieć wam o męczącym uczuciu, które targa mną od dawien dawna. Uczucie to zostało nazwane FOMO, czyli skrót od angielskiego fear of missing out - a oznacza mniej więcej tyle, że osoba boi się, że coś ją ominie, dlatego stale kontroluje wszystko z poziomu telefonu. Kosmos, co? Tak, tak, to ja! - zaczęła.
Bohosiewicz dodała, że przez przypadłość nie potrafi cieszyć się z codziennych przyjemności czy nawet z wyjazdu z wakacje.
Spojrzałam na siebie, kiedy przepakowywałam walizkę z jednego wyjazdu na drugi w przeciągu kilku dni i poczułam zmęczenie zamiast radości na myśl o kolejnym wstaniu o czwartej rano na lotnisko. Błaha rzecz, ale pomyślałam, że to chore, że myślę sobie: musimy wyjechać, lecieć, zwiedzać, oglądać - zamiast po prostu usiąść i odpocząć. Do głowy wpadają kolejne myśli i kalkuluje, kto gdzie wyjechał, jak tam jest, dlaczego mnie tam nie ma.
Celebrytka zdradziła też, że choroba nasiliła się u niej po ciąży, kiedy musiała więcej czasu spędzić w domu.
I tak zdałam sobie sprawę, że od kiedy urodziłam pierwsze dziecko, czyli od pięciu lat ciągle zastanawiam się, gdzie jest miejsce, w które mogę uciec, żeby być i czuć, i popędzić dalej. Pamiętam, jak szlochałam w mieszkaniu, mając na rękach dwutygodniowe niemowlę, że gdzieś teraz blisko mnie moi znajomi sączą drinki przy ciepłym akompaniamencie letniego wiatru, a ja siedzę z zasłoniętymi roletami, udając, że słońce już zaszło, choć jest 20.00.
Dziś Maja Bohosiewicz jest świadoma tego, że cierpi na FOMO. Zdiagnozowanie choroby pomogło jej zrozumieć mechanizmy, którymi się kierowała, w efekcie odnaleźć więcej spokoju.
Teraz wiem, że było to FOMO i może gdybym spojrzała wewnątrz siebie, wiedziałabym, że to mój czas, aby poznać się z nowym człowiekiem i ten czas wymaga spokoju, domu i kanapy właśnie. Wieczna pogoń za tym, aby coś się działo, nie pozwalała mi być zadowoloną z miejsca, w którym właśnie jestem. Zawsze chciałam być z drugiej strony drzwi.
Celebrytka zdradziła też, że walczy z chorobą, ograniczając dostęp do mediów społecznościowych.
Czy coś się zmieniło? Wyciszyłam telefon. I uczę się, że nie ścigam się w zawodach o najciekawsze życie na świecie. Choć czasem patrzę i czuję delikatne ukłucie w boku, że gdzieś tam teraz kolacja na wzgórzu, impreza w tawernie czy szampan w basenie. A trawa zawsze zieleńsza u sąsiada - zakończyła swój wpis.
Psychologowie i terapeuci podkreślają, że na FOMO cierpi coraz więcej ludzi. Czy w przypadku choroby potrzebne jest leczenie? Owszem, terapia jest niezbędna, kiedy przez FOMO nie potrafimy skupić się na codziennych obowiązkach, podejmować decyzji, czy czujemy się uzależnieni od dostępu do sieci.