Kariera Violetty Villas obfitowała w wielkie, międzynarodowe sukcesy. Z powodzeniem śpiewała w Paryżu i Las Vegas. W Polsce wylansowała takie przeboje jak "Przyjdzie na to czas", "Do ciebie mamo", "Oczy czornyje", "Nie ma miłości bez zazdrości" czy "Pocałunek ognia". Przez lata zmagała się jednak z uzależnieniami i problemami natury psychicznej. Odizolowana od świata przez opiekunkę, zmarła w bólach i w uwłaczających warunkach.
Violetta Villas przez lata była jedną z najbardziej podziwianych i kontrowersyjnych wokalistek na polskiej estradzie. Burza blond włosów i ekscentryczny wizerunek rozpalały wyobraźnię, a koloraturowy sopran o rozszerzonej skali zaprowadził ją aż do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez trzy sezony występowała w Las Vegas, w słynnym "Casino de Paris". W drugiej połowie lat 60. zdolna Polka śpiewała tam evergreeny w dziesięciu językach, a u jej boku pojawiali się światowi giganci sprzed lat - Dean Martin, Frank Sinatra, czy Barbra Streisand. Villas zerwała rozmowy z wytwórnią Paramount Pictures i wróciła do umierającej w Polsce matki. Prawo do ponownego wyjazdu do USA utrudniały jej władze komunistyczne, które, jak twierdziła artystka, chciały z niej zrobić drugą Matę Hari. W latach 90. legendarna artystka coraz bardziej zanurzała się w modlitwach, izolowała od ludzi i przyjmowała pod swój dach coraz większą liczbę zwierząt. Wówczas poznała Elżbietę B. - kobietę, która z fanki stanie się wkrótce jej przyjaciółką, garderobianą, opiekunką i spadkobierczynią.
Więcej zdjęć Violetty Villas znajdziesz w galerii na górze strony.
Po wyjeździe z podwarszawskiej Magdalenki do rodzinnej miejscowości, Lewina koło Kudowy, kontakt z Violettą Villas był coraz bardziej utrudniany. Media co jakiś czas donosiły o ogromnej liczbie psów, kotów i kóz, które żyją na terenie posiadłości artystki. Istnieją poszlaki, że Villas była uzależniona od alkoholu, morfiny i innych używek. Od końca grudnia 2006 roku przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Syn i synowa artystki zapewniali, że cierpi ona na zaburzenia urojeniowe, ale zaprzeczali temu menadżer i opiekunka. W styczniu 2007 roku Violetta Villas na konferencji prasowej, w obecności Elżbiety B., powiedziała, że syn chciał pozbawić ją wolności, ponieważ ma zamiar przejąć jej majątek. Od tamtego okresu Villas nie utrzymywała kontaktów z Krzysztofem Gospodarkiem i jego rodziną.
Violetta Villas została znaleziona martwa w swoim domu w Lewinie 5 grudnia 2011 roku. Pogotowie wezwała opiekunka. W policyjnych raportach pojawiła się później informacja, że w budynku było wyjątkowo brudno i zimno. Początkowo stwierdzono zgon z przyczyn naturalnych, ale prokuratura w Świdnicy wszczęła postępowanie, które miało wyjaśnić okoliczności śmierci gwiazdy. Na pogrzebie artystki pojawiła się także Elżbieta B., która jednak została wygwizdana przez obecnych żałobników i ostatecznie uciekła z ceremonii. Sekcja zwłok wykazała, że Villas miała liczne zmiany chorobowe, pourazowe oraz urazy klatki piersiowej. Niepokojące były odleżyny i krwiaki na jej ciele. Agonia miała trwać kilkanaście godzin. W 2014 roku, w rozmowie z "Super Expressem" Krzysztof Gospodarek poruszył temat okoliczności śmierci mamy.
Dlaczego we krwi miała ogromne stężenie tlenku węgla? Czy została zaczadzona, czy ktoś palił przy niej papierosy przez kilka dni? Dlaczego miała świeże złamania kości udowej, mostka i żeber, które przy oddychaniu musiały sprawiać jej potworny ból? Mogła zostać pobita, kopnięta mogła upaść i złamać tę nogę. Nie wiem, jak było, ale wiem, kto wtedy sprawował opiekę nad moją mamą - powiedział Krzysztof Gospodarek.
W czerwcu 2012 roku Elżbiecie B. postawiono zarzuty znęcania psychicznego i nieudzielenia pomocy. Z tego pierwszego zarzutu została jednak uniewinniona przez sąd. Po wyjściu z aresztu była opiekunka Villas nie miała gdzie się podziać. Testament gwiazdy, przekazujący jej cały majątek, został unieważniony. Przez miesiące koczowała więc w namiocie na terenie posiadłości.
Będę walczyć o ten dom, bo tu mieszkają wspomnienia moje i mojej kochanej Violetki - powiedziała wówczas Elżbieta B. w rozmowie z "Faktem".
Kolejny wyrok sądu zapadł w 2019 roku. Kobiecie tym razem zasądzono 1,5 roku bezwzględnego więzienia za przemoc fizyczną i psychiczną. Opiekunka gwiazdy miała ją poić alkoholem i zaniedbywać dom. Villas miała też niedobory jedzenia i picia.
Zmuszała Villas do picia alkoholu, głodziła ją, zamykała w zimnym pokoju i wpędzała w manię prześladowczą. Podsycała i utwierdzała w niej lęki, w tym zwłaszcza przed służbami specjalnymi i mediami - czytamy w postanowieniu sądu.
Opiekunka nie pojawiła się osobiście na żadnej rozprawie. Nie stawiła się także w określonym terminie w areszcie w Opolu. Ostatecznie stawiła się tam 17 stycznia 2020 roku.