Anna Powierza zalicza się do grona gwiazd, które szczerze i otwarcie dzielą się na Instagramie szczegółami życia prywatnego. Aktorka nie ma też oporów przed opowiadaniem o mniej wesołych sytuacjach, które ją spotykają, dlatego gdy w połowie kwietnia opublikowała zdjęcie z posiniaczą i wyraźnie obolałą twarzą, jej fani mocno się zmartwili. Szybko okazało się jednak, że na szczęście nie był to efekt wypadku, a zabiegu polegającego na wycięciu nadmiaru skóry na powiekach. Co więcej, Powierzy udało się zapisać na niego na NFZ.
Choć zabieg blefaroplastyki Anna Powierza przeszła już jakiś czas temu, nowymi zdjęciami z okresu rekonwalescencji postanowiła podzielić się w połowie maja. Skłoniła ją do tego odbywająca się w Warszawie Noc Muzeów - rozległe, zielonofioletowe siniaki na twarzy aktorka porównała bowiem do dzieła sztuki. Choć rany wyglądają naprawdę groźnie, a celebrytka przyznała, że gojenie trwało parę tygodni, podkreśla, iż nie odczuwała bólu.
Nie bolało nic, o czym zaświadcza zarówno mina, jak i tendencja do wygłupów. Jedyne, czego żałuję z tamtego okresu, to tego, że nie poszłam fotografować się w największych muzeach - napisała rozbawiona.
Zdjęcia z siniakami pod oczami Anna Powierza wykonała już jakiś czas temu. O przejściu blefaroplastyki informowała fanów na Instagramie w kwietniu, dzieląc się efektami zabiegu i prezentując wygojoną już w pełni twarz. Jak wówczas zaznaczała, operację przeszła na NFZ, ponieważ można zakwalifikować się na nią ze względów medycznych, a nie wyłącznie estetycznych. "Czeka się długo, ale warto!" - dodała.
To nie pierwszy raz, gdy Anna Powierza mówi otwarcie o ingerencji w urodę. Wiele lat temu aktorka przyznała, że przeszła operację nosa, a w "Dzień dobry TVN" opowiadała kiedyś, że raz zdecydowała się wstrzyknąć botoks. Po tej próbie jest jednak zagorzałą przeciwniczką tego rodzaju walki ze zmarszczkami. "Czułam się niekomfortowo, bo kiedy coś mówiłam, to ruszała mi się tylko część twarzy i niekoniecznie ta, która powinna" - opowiadała.