• Link został skopiowany

On liczył na fortunę, ona na sławę. Małżeństwo Violetty Villas poróżniły jednak szopy pracze

Violetta Villas i Ted Kowalczyk tworzyli z początku udaną parę. Szybko okazało się jednak, że obydwoje nie mają do siebie wystarczająco dużo cierpliwości.
Violetta Villas
fot. Agencja Gazeta / YouTube

Trudno nie znać historii Violetty Villas - jej niebywałego głosu, ekstrawaganckiego wizerunku, ogromnego sukcesu zagranicznego (i to jeszcze w czasach żelaznej kurtyny) oraz upadku na miarę tragedii antycznej. Niezrozumiana przez polską publiczność artystka nie miała łatwo również w życiu prywatnym. Kiedy w latach 80. poznała biznesmena Teda Kowalczyka, wydawało się, że będzie to miłość na długie lata. Czas jednak szybko zweryfikował, że zakochali się w nie w sobie, a wyobrażeniach na swój temat.

Zobacz wideo Violetta Villas swoim głosem zachwycała widownie w Las Vegas i Paryżu, ale Polska ją zniszczyła

Kariera Villas w latach 80. przeżywała renesans

Pod koniec lat 80. Villas zbliżała się do pięćdziesiątki, ale jej kariera zaczynała przeżywać renesans. Wraz z Teatrem Syrena wyruszyła w trasę koncertową do Chicago, aby grać dla tamtejszej Polonii. Tam poznała Teda Kowalczyka i - jak przyznała po latach - była to miłość od pierwszego wejrzenia. "Tadeusz zobaczył mnie w trakcie koncertu. Posłał wielki kosz z różami do garderoby, pięćdziesiąt czerwonych róż, a później wszedł kelner i wniósł srebrną wazę pełną aromatycznego ponczu. W załączonym bileciku zaproszenie na kolację. Gdy go zobaczyłam, niepotrzebne były słowa, wystarczyło jedno spojrzenie, on mnie kocha, ja go kocham" - mówiła w "Fakcie". 

Ślub Villas i Kowalczyka był sprzedawany na kasetach VHS

Kiedy trasa w Chicago dobiegała końca, artystka podjęła decyzję o przedłużeniu pobytu w Stanach Zjednoczonych. Zakochany Tadeusz dość szybko zapragnął, aby Violetta została jego żoną. Propozycja małżeństwa ją zaskoczyła, bo nie znali się długo. Artystka przyjęła jednak oświadczyny i wkrótce doszło do spektakularnego ślubu, o którym huczała cała Polska. Wesele odbyło się w restauracji Kowalczyka w Chicago i zaproszono na niego półtora tysiąca gości, którzy bawili się z państwem młodym przez... trzy dni. Wśród atrakcji przewidziano m.in. płonący kotlet schabowy, gigantyczny tort weselny, a nawet kulig. Uroczystość została zarejestrowana na kasetach VHS, które sprzedawano w amerykańskich kioskach po 70 dolarów. 

 

On liczył na fortunę, ona na sławę 

Po ślubie szybko okazało się, że małżeństwo więcej dzieli, niż łączy. Obydwoje mieli wobec siebie sporo oczekiwań, które minęły się z rzeczywistością. "Ona liczyła, że ułatwi jej dojście do sławy, będzie ostatnią szansą na karierę. On sądził, że dzięki niej uzbiera większą fortunę. Miał na piętrze Orbitu (hotel w Chicago - przyp. red.) salę widowiskową. Zamierzał tam wybudować jej scenę, i chciał, by Violetta podniosła prestiż jego restauracji" - czytamy w biografii Villas autorstwa Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza. Artystka z czasem zaczęła jednak coraz bardziej irytować biznesmena. Według jego relacji zamykała się w pokoju, gdzie modliła się przez długie godziny i przestała go do siebie dopuszczać. "Bardzo ją kochałem, ale nie mogłem znieść, że mnie odpycha, że nigdy nie ma ochoty na seks" - mówił w jednym z wywiadów Kowalczyk.

Czarę goryczy przelały szopy pracze

Violetta twierdziła zaś, że partner był zbyt kontrolujący. "Nigdzie nie mogłam przebywać zbyt długo. Nawet jak byłam w łazience, długo tam siedziałam - czesałam się czy kąpałam, to też było złe" - mówiła. Osoby z otoczenia artystki mówiły także, że Ted nie akceptował jej miłości do zwierząt. "Karmiła szopy i inne zwierzęta, które przychodziły pod dom. Gotowała im całe gary kaszy. W Ameryce szopy nie są pod ochroną, bo dokuczają ludziom, buszują w śmieciach. Są kłopotliwe. Jak szopy nie przyszły jeden, drugi, trzeci dzień (a jest ich w rodzinie kilka, dorosły prowadzi, małe idą za nim), to Villas oskarżyła Kowalczyka, że je zamordował. I to był gwóźdź do trumny, chociaż po tygodniu szopy wróciły" - mówił Bogusław Kaczyński.

Kowalczyk był ostatnim mężem Villas

Małżeństwo po niecałym roku podjęło decyzje o rozstaniu. "W jednej chwili się odkochałam. Co miałam robić? Spakowałam się i wróciłam do Polski" -  wyznała po latach. Tadeusz utrzymywał natomiast, że zakończenie małżeństwa było jego decyzją. "Życie z Violettą było jak granie w filmie sensacyjnym. Cały czas akcja! Żaden facet czegoś takiego nie przeżył. Nie wiem, cholera jasna, za jaki grzech Bóg mnie pokarał Violettą?!" - mówił w rozmowie z "Super Expressem". Po rozstaniu z Kowalczykiem Villas nie związała się już z żadnym mężczyzną. Całą miłość i resztki majątku przelała na zwierzęta, o które chciała dbać aż do końca swoich dni. 

Więcej o: