Na gdyńskim Kosakowie trwa właśnie jeden z największych polskich festiwali muzycznych. Open'er Festival wystartował 28 czerwca i kończy się 1 lipca. Jednak od momentu, jak pojawił się tegoroczny line-up i ceny biletów, nawet najwięksi fani zaczęli kręcić nosem. Odbiło się to także na frekwencji, bo organizatorzy nie mogą się pochwalić tłumami pod sceną w tym roku. Przekonał się o tym Machine Gun Kelly, który wprost przyznał, że jest zawiedziony tym, co zobaczył.
Artyści dość często burzą "czwartą ścianę" i przemawiają do publiczności ze sceny. Jednak podczas koncertu, który dał Machine Gun Kelly 29 czerwca na gdyńskim festiwalu, doszło do dość nietypowej sytuacji. Muzyk był zdziwiony tym, że... mało kto przyszedł na jego występ, chociaż był headlinerem. Okazało się, że frekwencja niezbyt dopisała. MGK zapytał więc publiczność, której udało się dotrzeć na lotnisko: "co to ma być?". Po czym zaczął zachęcać ich do wspólnej zabawy.
Ludzie zaczęli wczuwać się w klimat muzyki MGK, który dosłownie szalał na scenie. Wokalista robił z siebie wszystko, aby rozgrzać publikę. Na nic się zdały jego starania. Ponownie musiał przerwać koncert, widząc, że nie wszyscy bawią się równie dobrze jak on.
Dlaczego na tak dużym polu widzę tak mało ludzi?! Powinniście iść wszyscy teraz coś zjeść, żeby było was więcej! - krzyczał żartobliwie.
Więcej zdjęć z występu Machine Gun Kelly'ego znajduje się w galerii na górze strony.
Open'er Festival jest co roku nie tylko wielkim wydarzeniem dla Trójmiasta, ale i dla całej Polski, ściągając nad morze tłumy miłośników muzyki. Tak przynajmniej było do tej pory. Jednak już od samego początku nad tegoroczną edycją wiszą czarne chmury, a fani wyrażają swoje niezadowolenie. Po ogłoszeniu listy artystów, którzy będą występować, w sieci zawrzało. "Sama czarna lipa", "Słabo w porównaniu do artystów z wcześniejszych lat", "Bez szału" - komentowali użytkownicy portalu trojmiasto.pl.
Według internautów wpływ na ekstremalnie niską frekwencję w tym roku mogły też mieć ceny biletów, gdyż za czterodniowy karnet trzeba było zapłacić około tysiąca złotych. Zwrócono również uwagę na chaos informacyjny, który panował jeszcze na dwa tygodnie przed otwarciem bramek. Wciąż brakowało pełnego line-upu, a profil facebookowy festiwalu milczał. W dodatku niedawno pojawiły się doniesienia o tym, że wojsko upomina się o teren, który przeznaczany był na organizację koncertów. W związku z tym wielu fanów zaczęło wprost zadawać pytanie: "czy to już zmierzch festiwalu?". A jak wam się podoba tegoroczny Open'er?