Nie od dziś wiadomo, że dzięki programom typu talent show młodzi artyści mają szansę zaistnieć w show-biznesie. Przykłady można mnożyć, bo karierę robią zarówno uczestnicy "The Voice of Poland" stacji TVP czy formatów Polsatu i stacji TVN. Nie inaczej było w przypadku artystów, którzy występowali w "Must be the music". Pierwszą edycję wygrała grupa Enej i do dziś jest o niej głośno. Z kolei w drugiej edycji serca jurorów oraz widzów podbił Maciej Czaczyk. Ten uczestnik zaskoczył, bo choć wygrał show, nagrał płytę i miał szansę na muzyczną karierę, to jednak bez żalu ją porzucił i został księdzem.
Maciej Czaczyk wystąpił w "Must be the music" w 2011 roku. Zachwycał swoimi aranżacjami, takich utworów jak "Tears in Heaven" Erika Claptona czy "I co" Tadeusza Nalepy. Jego talent doceniała zwłaszcza Kora. Nic dziwnego, bo Maciej Czaczyk szlifował go od dzieciństwa. Gdy miał zaledwie sześć lat, zaczął grać na pianinie. Potem zakochał się w brzmieniu gitary. W wywiadzie dla portalu gosc.pl nie ukrywał jednak, że zawsze chciał być księdzem, a udział w programie rozrywkowym był jedynie wyrazem buntu i poszukiwania siebie. "To nie był poryw chwili czy jakiś nieprzemyślany krok. Miałem takie myśli od małego. Czułem zaciekawienie tą posługą, a byłem blisko ołtarza. Po Pierwszej Komunii Świętej zostałem ministrantem. A wcześniej to nawet bawiłem się w księdza, czyli coś było na rzeczy" - powiedział wtedy.
Tak, mam wierzących rodziców i dom był moim pierwszym seminarium. Ale później, jako nastolatek… Przychodzi taki moment w życiu, że trzeba samemu wybrać, pojawia się bunt i należy szukać. Każdy jest do tego społecznie i biologicznie zmuszony – coś wybrać, gdzieś pójść. Ja przez swój bunt skręciłem na chwilę z drogi do Boga. Przełączyłem kanał na gitarę i muzykę, w których szukałem szczęścia i wolności. Wydawało mi się, że obrałem właściwą drogę - dodał.
Z kolei w rozmowie z Plejadą Maciej Czaczyk przyznał, że miło wspomina udział w "Must be the music". Wygrał wtedy 100 tysięcy złotych i wystąpił na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Wygrana umożliwił mu również nagranie pierwszej płyty we współpracy z Robertem Jansonem. Co jednak ciekawe, mimo że zrezygnował z muzycznej kariery, to nie porzucił muzyki.
Obecnie dla Macieja Czaczyka muzyka stała się środkiem do celu. Chce dzięki niej znaleźć wspólny język z młodzieżą. W 2021 roku razem z raperem Tau nagrał utwór "Wielkie serce", który można usłyszeć w filmie "Wyszyński - zemsta czy przebaczenie". Maciej Czaczyk chętnie bierze udział w tego typu projektach. "Mój sporadyczny udział w tzw. "featach" ma na celu znalezienie wspólnej płaszczyzny do dialogu z moimi uczniami, z młodzieżą. Taka współczesna baza do katechezy. Nie planuję projektów, bo te sprawy tworzę na potrzeby ludzi, z którymi jestem i którym chcę opowiedzieć pewną historię" - powiedział w rozmowie z Plejadą. Maciej Czaczyk jest też aktywny na swoim profilu na Facebooku, gdzie zachęca młodych do modlitwy. Jak dzisiaj wygląda jako ksiądz? Sprawdźcie w naszej galerii!
Komentarze (1)
Wygrał "Must be the music". Rzucił karierę i został księdzem