2 sierpnia Marcelina Zawadzka opublikowała wyjątkowy post na Instagramie. Zaręczyła się z Maksem Gloecknerem. Niemiec postanowił uklęknąć na jedno kolano podczas wspólnych wakacjach w Stanach Zjednoczonych. Była Miss Polski piękny kadr podpisała krótko: "Nie chcę iść do nieba, gdy niebo leży tuż obok mnie". O wiele bardziej wylewny był Max. Napisał odę do ukochanej.
Marcelina Zawadzka i Max Gloeckner poznali się w 2020 roku w Meksyku. Prezenterka miała wtedy za sobą wiele nieudanych relacji z mężczyznami. Łączono ją m.in. z Jakubem Przygońskim, Mikołajem Roznerskim, Rafałem Jonkiszem czy Leonardo Marquesem. Z Maxem są parą od dwóch lat. Prezenterka w wywiadzie wyznała, że zanim nie poznała ukochanego, nie wiedziała, czym jest miłość. Uważała jednak, że zaręczyny powinny być inicjatywą mężczyzny. Max przeszedł samego siebie. Oświadczył się w Arizonie na pustyni. "Mam tą najsłodszą! Podczas podróży po zachodniej części USA postanowiliśmy rozpocząć kolejny rozdział razem. Zawsze czuje się [Marcelina Zawadzka] taka połączona w otoczeniu pustynnego piasku, czerwonych skał i kaktusów".
Max Gloeckner w obszernym wpisie zdradził kulisy zaręczyn. Okazuje się, że wszystko było starannie zaplanowane: miejsce, czas itp. Jednak nie obyło się bez problemów, które nie zależały od nich. Więcej zdjęć zakochanych znajdziecie w galerii u góry strony.
Magiczna Sedona w Arizonie to dla mnie idealne miejsce do stworzenia dla niej idealnych wspomnień. Oczywiście wszystko dokładnie zaplanowałem, zatrudniłem fotografa i wybrałem niesamowite miejsce o zachodzie słońca, aby zadać ważne pytanie, ale po drodze utknęliśmy z naszym nieterenowym autem. Marcelina nakrzyczała na mnie, dlaczego tak bardzo zależy mi na zniszczeniu auta, więc nie pozostało mi nic innego jak zawrócić. Musiałem odpuścić to, co uważałem za najlepsze miejsce do zadania tego ważnego pytania. Powiedziałem sobie, że cokolwiek będzie dalej, wszystko będzie dobrze. Czas uciekał, zachodziło już słońce. Musieliśmy więc podjechać do następnego najbliższego obszaru czerwonych skał, aby się wspiąć i przez czysty przypadek znaleźliśmy się w najwspanialszym miejscu.
Okazało się, że przypadkowo wybrane miejsce tak naprawdę jest bardzo znanym i wyjątkowym. Znajduje się tam jeden z najsilniejszych wirów energii. "Po zachodzie słońca padło pytanie, pierścionek był na jej palcu, a łzy szczęścia popłynęły. Fotografka (która była równie zaskoczona jak Marcelina, ponieważ zarezerwowałem ją tylko na sesję o zachodzie słońca, bez sesji oświadczynowej na wypadek, gdyby nie mogła dochować tajemnicy) powiedziała nam, że jesteśmy tutaj w BellRock Sedona. To jeden z najsilniejszych wirów energii na świecie. Już w przeszłości rdzenni mieszkańcy przychodzili tutaj na uzdrawianie i rekolekcje. To takie szczególne, magiczne, mistyczne i potężne miejsce - nie mogło być lepszego początku naszego następnego rozdziału. To kolejna piękna lekcja i przypomnienie, aby wiedzieć, że życie dzieje się za nas. Tym bardziej, gdy chodzi o miłość, aby odpuścić kontrolę i zaufanie oraz wykonać ruch, aby stworzyć magię". Zakochanym jeszcze raz składamy gratulacje! Czekamy na ślub.