Sandra Bullock ma na koncie jednego Oscara, którego dostała w 2010 roku. Mowa o produkcji "Wielki Mike", w której wcieliła się w adopcyjną matkę sportowca Michaela Ohera - Leigh Anne Tuohy. Teraz okazuje się jednak, że historia przedstawiona w filmie, mająca być oparta na faktach, była oszustwem. Głos w tej sprawie zabrał sam Ohera, który miał odkryć, że adopcyjni rodzice cały czas go okłamywali. Według jego słów nigdy nie został formalnie adoptowany, a rodzina i tak czerpała korzyści majątkowe zarówno z jego, jak i filmowej popularności. Rodzina, która się nim opiekowała, wszystkiemu zaprzecza, ale internauci i tak już nie kryją oburzenia. Oberwało się też Bullock.
Quinton Aaron zagrał w filmie sportowca Michaela Ohera. Aktor zabrał głos w głośnej sprawie na łamach Fox News Digital. Aaron nie krył oburzenia i wskazał, że Bullock była jedynie odtwórczynią roli i nie ma nic wspólnego z wydarzeniami poza ekranem. "Była aktorką, którą zatrudniono do wykonania pracy i zrobiła to tak dobrze, że została za to nagrodzona. Nie miała nic wspólnego z tą historią. Dlaczego jej nagroda miałaby zostać odebrana tylko z powodu tego, co się dzieje dzisiaj, 14 lat później?".
Michael Oher miał odkryć na początku tego roku, że nigdy nie został adoptowany przez małżeństwo, które jedynie pełniło nad nim opiekę kuratorską, a które jako jedyne czerpie profity z filmu o nim czy jego kontraktów. Ponoć na tantiemach miało do tej pory zgarnąć kilka milionów dolarów. Co na to rodzina? "Jesteśmy zdruzgotani" - tak na zarzuty słynnego zawodnika futbolu amerykańskiego zareagował jego opiekun. "To smutne, jeśli ktokolwiek myśli, że mogliśmy się wzbogacić na którymkolwiek z naszych dzieci. Będziemy kochać 37-letniego Michaela tak samo, jak kochaliśmy go, gdy miał lat 16" - dodał w oświadczeniu.