Filip Chajzer ogłosił na Instagramie, że został "wezwany na dywanik". Jego szefom z TVN-u nie spodobała się współpraca z Radiem ZET, którą uznali za konkurencyjną. Filip Chajzer nie wdawał się w szczegóły rozmowy, ale ogłosił, że w związku z tym sam zdecydował się odejść z TVN-u. "Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. Żeby uniknąć niepotrzebnych nikomu nerwów, rozwiązuję właśnie tę umowę sam i na tym kończę przygodę z moją kochaną stacją" - napisał. Jego post skomentował ojciec Zygmunt Chajzer.
W swoim poście Filip Chajzer wspomniał również o początkach pracy w TVN-ie. W lutym 2008 roku po raz pierwszy wszedł do budynku stacji na rozmowę kwalifikacyjną. Był wtedy reporterem radiowym i specjalizował się w życiu miejskim i stołecznym, dlatego zgłosił się do TVN Warszawa. Nawiązał też do swojego ojca. Zygmunt Chajzer przez lata współpracował bowiem ze stacją TVN, a Filip Chajzer podkreślił, że ten "wbrew pozorom nie załatwił mu" pracy. Okazuje się także, że to właśnie ojciec namówił go na współpracę z radiem.
"Kiedy kilka miesięcy temu przeżywałem bardzo trudne chwile związane z moim zdrowiem psychicznym (nie wstydzę się o tym mówić, więcej w książce), to właśnie on namówił mnie na próbę powrotu do życia przez radio" - napisał. Post skomentował Zygmunt Chajzer i przy okazji uderzył w dawnego pracodawcę.
Coś kiepsko z TVN, jeśli przeszkadza im współpraca ze stacją radiową. Najlepsi prowadzący często byli radiowcami! Filip, nie przejmuj się, rób swoje, rób to, w czym jesteś najlepszy! - napisał.
Już od kilku miesięcy Filip Chajzer nie pojawiał się w "Dzień dobry TVN", który współprowadził z Małgorzatą Ohme od lat. Mówiło się, że dziennikarz ma problemy ze zdrowiem i to właśnie na jego odzyskaniu postanowił się skupić. Filip Chajzer planował jednak powrót i doceniał, że jego szefowie są elastyczni oraz wyrozumiali. "Wrócę, kiedy będę na siłach. Każdemu życzę takiego pracodawcy" - mówił w rozmowie z Pudelkiem.