Agnieszki Holland to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich reżyserek. Niedługo do kin ma trafić jej najnowszy film "Zielona granica", który miał już swój pokaz na festiwalu filmowym w Wenecji. Produkcja opowiada o sytuacji uchodźców z granicy polsko-białoruskiej i zdołała wzbudzić emocję wśród prawicowych polityków jeszcze przed premierą. W tle "Zielonej granicy" media przypominają fakty z życia Agnieszki Holland. Znamiennym wątkiem w jej życiorysie jest śmierć ojca, do której doszło, kiedy miała zaledwie 13 lat.
Henryk Holland był znanym socjologiem, dziennikarzem i działaczem komunistycznym. Jego śmierć przez wiele lat owiana była tajemnicą. Mężczyzna wypadł z okna własnego mieszkania podczas rewizji prowadzonej przez Służbę Bezpieczeństwa. Godzinę wcześniej postawiono mu zarzut szpiegostwa. Okoliczności śmierci Hollanda nasuwały podejrzenie mordu politycznego. W 2006 roku ukazała się książka "Sprawa Henryka Hollanda" historyka Krzysztofa Persaka. Autor zbadał dowody, zrekonstruował wydarzenia minuta po minucie i stwierdził, że ojciec Agnieszki Holland i Magdaleny Łazarkiewicz popełnił samobójstwo.
Jak to dokładnie wyglądało, dowiedziałam się dość późno. Kiedy zginął, matka nic mi nie mówiąc, wysłała mnie na kolonie zimowe. Poprosiła też wychowawczynię, bym nie miała kontaktu z prasą. No i dowiedziałam się o śmierci ojca z gazety właśnie - kupiła ją koleżanka, z którą dzieliłam sypialnię - czytamy wypowiedź Holland w książce Krystyny Naszkowskiej "My, dzieci komunistów".
Matką Agnieszki Holland jest Irena Rybczyńska-Holland. To szanowana dziennikarka oraz działaczka Armii Krajowej, weteranka Powstania Warszawskiego. "Mój mąż został zamordowany, ponieważ dostał się w tryby machiny wewnątrzpartyjnych rozrachunków" - mówiła w 2006 roku Irena Rybczyńska-Holland na premierze książki o Henryku Hollandzie.