Księżna Diana była uwielbiana przez Brytyjczyków. Była żona króla Karola III zyskała nawet przydomek "królowa ludzkich serc". Wielu fanów Lady Di zapewne ucieszy więc informacja, że posiadłość, w której wychowała się matka Williama i Harry’ego, można obecnie wynająć. Nie wszyscy będą mogli sobie jednak pozwolić na nocleg w domu księżnej Diany.
Księżna Diana wychowała się w zabytkowej posiadłości Althorp. Dom wybudowano w 1508 roku. Rezydencja należy do rodziny Spencer od 19 pokoleń. Liczący 90 pokoi budynek znajduje się na 13000-akrowej działce, na terenie, której znajduje się także grób księżnej. Brat Lady Di zdecydował, że udostępni dom gościom, których portfel będzie odpowiednio zasobny.
Podążaj śladami królów i królowych, ucztuj lub świętuj w spektakularnym otoczeniu, podziwiaj historię i dzieła sztuki oraz śpij w czystym luksusie. Pobyt w Althorp oznacza stanie się częścią niesamowitej historii tej wspaniałej posiadłości, słynącej od 1508 roku z dyskretnej, a jednocześnie spektakularnej gościnności dla gości, w tym członków rodziny królewskiej i arystokracji - czytamy na stronie agencji Elysian Estate, oferującej luksusowe nieruchomości do wynajęcia.
Niestety, na nocleg w Althorp będą mogli sobie pozwolić jedynie nieliczni. Na stronie agencji nie podano cennika, jednak można domyślić się, że za wynajem posiadłości trzeba będzie sporo zapłacić. W cenę wliczone są bowiem także usługi lokaja, prywatnych kucharzy, a także konsjerża.
Śmierć księżnej Diany wstrząsnęła światem. Lady Di zgięła w tragicznym wypadku, który miał miejsce 31 sierpnia 1997 roku. W samochodzie znajdował się także partner królowej ludzkich serc, Dodi al-Fayed, który zginął na miejscu. Księżna została natomiast przetransportowana do szpitala. Okazuje się, że lekarze nie spodziewali się, że stan Lady Di jest tak poważny. Powierzchowne obrażenia wydawały się bowiem niegroźne. Niestety, później okazało się, że doszło także do rozdarcia żyły w jednym płucu. Brytyjski patolog, dr Richard Shepherd, twierdzi, iż księżna miałaby szanse na przeżycie, gdyby zapięła pasy bezpieczeństwa. "Gdyby tylko miała zapięty pas bezpieczeństwa. W takiej sytuacji zapewne pokazałaby się publicznie już dwa dni po wypadku, z podbitym okiem, ze złamaną ręką na temblaku i może z lekką zadyszką spowodowaną pękniętymi żebrami" - uznał ekspert.