Doda 7 października ruszyła w długo zapowiadaną trasę koncertową "Aquaria Tour". Wokalistka, o czym pisaliśmy niedawno, zrobiła naprawdę wielkie show. Na scenie działo się. Rabczewska wielokrotnie się przebierała, "wróżyła" z kuli, "fruwała" niczym Mary Poppins i korzystała z wielu wizualizacji oraz rekwizytów. Niestety jeden z nich nie zadziałał, jak trzeba.
Doda zapowiadała trasę koncertową w programie Polsatu "Doda. Dream Show" i nie ukrywała, że ta jest dla niej ważna. - Teraz kończę etap mojej kariery tak, jak ja chcę, na grubej kur**e, na pełnym rozpier**lu, na takiej akcji, że wszyscy mnie zapamiętają. Jak zrobię trasę koncertową taką, jakiej nie zrobi nikt, jak zrobię ostatnią płytę, jakiej nie zrobił nikt. Wszystko, co ostatnie, zrobię najlepiej - zapewniała. Tymczasem reżyser przedsięwzięcia mówił o skandalu i wulgarności. - To jest artyzm, to jest wulgaryzm (...). Chcemy zrobić skandal przed ludźmi - mówił w reality show piosenkarki. Kadry z koncertu znajdziecie w naszej galerii, w górnej części artykułu.
Teraz okazuje się, że show było, ale nie obeszło się bez wpadki. Jak podaje nasz informator, Rabczewska musiała powtarzać jeden z utworów. Wszystko dlatego, że zaplanowała, że podczas jego wykonywania włączy się deszczownica. Ta jednak nie zadziałała, a przypomnijmy, że symbolika wody jest dla Dody istotna. Ponadto Rabczewska chciała, żeby wszyscy fani mieli równy występ, toteż zdecydowała się wykonać piosenkarkę jeszcze raz.
Doda opublikowała na Instagramie wpis, w którym dziękowała fanom za udział w koncercie. We wpisie wspomniała o rzeczach, nad którymi nie sposób zapanować. Czyżby chodziło jej właśnie o wpadkę z koncertu? "Zawsze dając z siebie wszystko, czułam się jak "rekin Polskiego show-biznesu" (...) Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, wiec naucz się nimi bawić. Dziś cieszę się z tego, co mam, ale przede wszystkim z tego, że rozumiecie każdą wizualizację, symbolikę i przesłanie! Dziś znowu czuję, że żyję, bo AQUARIA TOUR spełniła moje małe /wielkie marzenia. Wszystko dla was" - napisała.