Jakub Rzeźniczak i Paulina Rzeźniczak spodziewają się dziecka. Jakiś czas temu na Instagramie poinformowali, że żona sportowca jest w ciąży, publikując zdjęcia z badania USG przyszłej mamy. To nie koniec. Później zrelacjonowali przyjęcie, na którym ujawniono płeć dziecka. Okazuje się, że Rzeźniczakowie spodziewają się córki. Paulina Rzeźniczak chętnie dzieli się też z internautami kadrami, na których widać jej ciążowe krągłości. Teraz poszła o krok dalej - odkryła brzuch i uwieczniła na kadrze moment, w którym Jakub Rzeźniczak za pomocą specjalnego detektora nasłuchuje tętna płodu.
Paulina Rzeźniczak opublikowała na Instagramie fotografię, na której widać, jak szczęśliwi przyszli rodzice badają tętno dziecka na kanapie w salonie. Kadr, choć uroczy, nie przypadł do gustu części internautów. Jak to bywa w przypadku tematów parentingowych, wywiązała się pełna emocji dyskusja. A poszło o detektor tętna. Część internautów pouczała Jakuba Rzeźniczaka i Paulinę Rzeźniczak, że nie powinni korzystać z urządzenia. "A mi lekarz odradzał tego na własną rękę... mówił, że nie jest zbyt bezpieczny", "Detektora tętna nie jest bezpieczny do 12. tygodnia ciąży, bo serduszko jest jeszcze słabiutkie", "To trochę jak KTG, którego na dobrą sprawę nie robimy codziennie i kiedy tylko chcemy. Mój lekarz mi odradził, bo za dużo fal, które mogą szkodzić dziecku. Zresztą dużo informacji o tym w internecie" - pisały młode mamy, które obserwują Paulinę Rzeźniczak na Instagramie.
Żona piłkarza nie pozostawiła tych uwag bez odpowiedzi. Przyznała, że nie wiedziała o rzekomych szkodliwych efektach urządzenia. "Pierwszy raz słyszę, ale w porządku" - napisała, a w kolejnym komentarzu tłumaczyła: "Najwcześniejsze detektory są polecane od 12. tygodnia ciąży, większość od 15. tygodnia i to jeszcze często wciąż ciężko zlokalizować serduszko". Celebrytka przyklasnęła też słowom innej internautki, która twierdziła, że urządzenie jest potrzebne, bo uspokaja rodziców oczekujących na malucha. Dyskusja jednak na tym się nie skończyła, bo kolejna internautka stwierdziła, że jest przeciwnie - nieumiejętne posługiwanie się detektorem tętna może tylko wystraszyć przyszłą mamę, która przykładając urządzenie do brzucha w niewłaściwy sposób, nie usłyszy tętna płodu. Wówczas dodatkowy stres gotowy.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę "detektor tętna", by szybko zorientować się, że urządzenie staje się coraz bardziej popularne. Oferuje je wiele firm i można kupić je w różnych cenach. Ponadto można także taki detektor wypożyczyć. Czy jest potrzebny? Szczerze wątpimy, bo jednak najważniejsze są regularne wizyty u lekarza, który robi stosowne badania, m.in. bada tętno płodu i wykonuje badania USG. O detektorze tętna wypowiedziała się także Nicole Sochacki-Wójcicka, znana szerszemu gronu jako Mama Ginekolog. Lekarka w rozmowie z Party.pl niezbyt pozytywnie wypowiadała się o urządzeniu. "Detektory tętna są niezbędne w przychodniach i szpitalach - to bez dwóch zdań. A czy są potrzebne w domu? Moim i wielu moich kolegów zdaniem nie. (...) Nie widzę korzyści medycznych z posiadania Udetki [potocznie o detektorze tętna - red.] w domu. Ale czy szkodzi? Nie szkodzi. Wasz wybór" - powiedziała w rozmowie z portalem.