Serial "Rodzina zastępcza" był emitowany przez Polsat w latach 1999-2009. Akcja produkcji toczyła się wokół rodziny Kwiatkowskich oraz gromadki dzieci: rodzonych i przysposobionych. W rolach głównych występowały takie gwiazdy jak Gabriela Kownacka, Piotr Fronczewski, Joanna Trzepiecińska, Jarosław Boberek, Hanna Śleszyńska i Maryla Rodowicz. Serial otworzył drzwi do kariery najmłodszym z ekipy, m.in. Aleksandrze Szwed, która grała Elizę. To właśnie ona kilka dni temu zdradziła nam pewien sekret produkcji.
Ważnym członkiem rodziny Kwiatkowskich był też uroczy pies rasy dog z Bordeaux, który wabił się Śliniak. To właśnie z nim wiąże się opowieść Aleksandry Szwed. Aktorka podzieliła się nią z nami za kulisami programu "Twoja twarz brzmi znajomo", gdzie po latach znowu występuje. Jak wspomina Śliniaka? - Pytanie, którego? Przepraszam, bo ja tu pewnie sprzedaję tajemnicę produkcji, ale po tylu latach najwyższy czas. Przez te ponad 10 lat trwania serialu "Rodzina zastępcza" przewinęło się ich przez plan przynajmniej osiem. Tego się państwo nie spodziewali - powiedziała Plotkowi Aleksandra Szwed.
Oczywiście tym Śliniakiem, którego darzę największym sentymentem i do którego zawsze najczęściej wracam pamięcią, to nasza wspaniała Helenka. Czyli pierwszy Śliniak, którego kojarzycie z odcinków z pierwszych dwóch lat. To był pies, który był w stanie zagrać wszystko. Byliśmy nim absolutnie zafascynowani. Cierpliwością anielską znosił nas dzieciaki, które non stop go chciały ją głaskać, macać, przytulać. Spokój tego psa i to, że był każde polecenie wykonać na pstryknięcie palcami, zachwycało mnie
- stwierdziła serialowa Eliza. I przy okazji zdradziła, co stało się, gdy odeszła. Produkcja miała wtedy utrudnioną pracę. - Hela była fantastycznie grającym aktorskim psem. Ciężko ją było później zastąpić. W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której - ponieważ psy były w trakcie szkoleń i nie wszystko jeszcze umiały - trener przyjeżdżał na plan z czterema psami. Jeden grał scenę na kanapie, drugi szczekał, trzeci jadł z miski, a czwarty wchodził po schodach. No i tak się to rzeźbiło - zdradziła nam.
Czy doczekamy się po latach nowych odcinków "Rodziny zastępczej"? Ten temat wraca jak bumerang do serialowej Majki, w którą wcielała się Monika Mrozowska. Aktorka uważa, że po śmierci Gabrieli Kownackiej kontynuowanie serialu bez niej nie ma już sensu. - Bardzo często dostaję pytanie, czy ja bym chciała, czy to byłoby fajne. Wydaje mi się, że bez tak kultowej postaci reszta aktorów by nie pociągnęła tego serialu. Wydaje mi się, że produkcja również miała takie poczucie, że bez tej głównej postaci, bez mamy, to się nie może udać. Są osoby nie do zastąpienia i pani Gabrysia do takich osób należała - powiedziała w rozmowie z Jastrząb Post.