• Link został skopiowany

Janusz Kłosiński został "skancelowany", zanim to było modne. Wystarczyło jedno zdanie

Janusz Kłosiński zagrał w hitowych produkcjach czasów PRL-u. Cień na jego dorobek rzuciło jedno zdanie, które wypowiedział w telewizji.
Janusz Kłosiński został 'skancelowany', zanim to było modne. Wystarczyło jedno zdanie
Janusz Kłosiński został 'skancelowany', zanim to było modne. Wystarczyło jedno zdanie, fot. Youtube 'Wesołych świat' via @1970slacker

Janusz Kłosiński kojarzy każdy odbiorca kultury w wieku seniorskim. Aktor przez lata odnosił sukcesy zarówno na deskach teatru, jak i na ekranie. Wystąpił m.in. w produkcjach "Czterej pancerni i pies" i "Czterdziestolatek" czy "Janosik". Wypracowaną reputację i uznanie w środowisku przekreśliło jednak jedno zdanie, które wypowiedział w telewizji. Opinia publiczna okazał się bezlitosna, wskutek czego postanowił zniknąć z branży.

Zobacz wideo Maria Tyszkiewicz o pracy u Janusza Józefowicza. "Bywały ciężkie momenty"

Janusz Kłosiński został aktorem przypadkowo

Janusz Kłosiński aktorem został przypadkowo. Na początku planował karierę chirurga i w tym celu rozpoczął nawet studia medyczne, ale wybuch wojny pokrzyżował jego plany. "W tramwaju przeczytałem, że prowadzone są dodatkowe egzaminy do szkoły aktorskiej. Pomyślałem, że pójdę, spróbuję. (...) Szkołę skończyłem w 1948 roku" - wspominał cytowany przez "Super Express". Aktor na początku występował głównie w teatrach, a w połowie lat 50. po raz pierwszy stanął przed kamerą. Jego kariera nabrała tempa i wkrótce angażowali go najwięksi polscy reżyserzy, tacy jak Wojciech Jerzy Has i Jerzy Skolimowski

Janusz Kłosiński wspierał stan wojenny

W międzyczasie Kłosiński nie ukrywał, że wspiera władzę Polski Ludowej. W kuluarach mówiono nawet, że był ulubionym aktorem Edwarda Gierka. Nie szkodziło to jego pracy czy sympatii od publiczności, aż do czasu, kiedy został wprowadzony stan wojenny. O ile wielu polskich artystów sprzeciwiało się nowej rzeczywistości, tak Kłosiński odmówił wzięcia udziału w strajku. Być może jego odmowa przeszłaby niezauważona, gdyby nie fakt, że postanowił się z tą decyzją podzielić na wizji.

Powiedziałem na antenie, że dosyć już strajków i rozkładu państwa uznanego przez wszystkie kraje świata. Wprowadzenie stanu wojennego uznałem za położeniu kresu tej nieuzasadnionej rozróbie

- wspominał w "Angorze".

Po tych słowach publiczność okazała się bezlitosna, o czym przekonał się podczas spektaklu "Wesele" wystawianego w Teatrze Narodowym. Gdy tylko zaczynał wypowiadać swoje kwestie, widzowie gwizdali, buczeli i bili głośne brawa. "Później już nigdy więcej na scenę nie wszedłem. Nie dlatego, że poczułem się winny, ale dlatego, że moim zdaniem zbezczeszczono świątynię, teatr i wielkiego Wyspiańskiego" - mówił dla "Angory" po latach.

Do dziś nie wiadomo, gdzie leży ciało Janusza Kłosińskiego

Kłosiński ostatecznie wycofał się z aktorstwa. Od 1988 do 2017 roku zagrał tylko trzy role na ekranie - ławnika w "Warszawskich gołębiach" (1988 rok), epizod w serialu "Dom" (2000 rok) oraz księdza w filmie "Wszystko będzie dobrze" (2007 rok). Zmarł w 2017 roku, tydzień przed 97. urodzinami. Zgodnie z jego ostatnią wolą, nie wiadomo, gdzie spoczywa. "Chciałbym, aby moje ciało było przekazane jakiejś medycznej instytucji, a mnie pochowali tam, gdzie chowają bezimiennych włóczęgów. Całe życie byłem związany z postacią Chrystusa, który był łazęgą, której na salony nie wpuszczano" - mówił, cytowany przez portal kultura.onet.pl.

Więcej o: