"W imieniu sztabu kampanii prezydenckiej Grzegorza Brauna informuję, iż została podjęta decyzja o rezygnacji ze współpracy z panem Piotrem Korczarowskim w pracach sztabu oraz w kampanii" - pisał Włodzimierz Skalik. Powodem zwolnienia miało być "wejście w relację romantyczną z osobą związaną sakramentem małżeństwa". Mowa oczywiście o Mariannie Schreiber. Na komentarz celebrytki nie trzeba było długo czekać.
Schreiber jest rozczarowana zachowaniem członków komitetu Grzegorza Brauna. "Nigdy nie wierzyłam w kogoś tak bardzo, jak wierzyłam w Brauna. To człowiek o wielkim sercu, który stanął po naszej stronie kilka dni temu, gdy dowiedział się o naszym związku. Niestety starsze dziadki ze sztabu podjęły decyzję, że najlepiej pozbyć się Piotra. Swoje za darmo zrobił" - zaczęła we wpisie na platformie X. "Ale to jednak strzał w kolano dla partii. On nic nie zrobił. Nigdy was nie zdradził. Zawsze wierny jak pies jeździł i zawsze był. Co zrobił? On się po prostu zakochał. (...) Nigdy tak się na nikim nie zawiodłam" - przekazała. Na końcu przyznała, że w nadchodzących wyborach prezydenckich nie zamierza głosować na Grzegorza Brauna, tak jak wcześniej planowała. "Zawsze będę stała po stronie miłości. Prawdziwa miłość nie wybiera. Wszyscy, którzy znacie Piotra - wiecie jak dużo poświęcił dla walki o Polskę" - dodała.
Niedługo po tym, jak Marianna potwierdziła związek z Korczarowskim, na profilu działacza Konfederacji pojawił się obszerny wpis. "Ja się tylko zakochałem. Nic się nie zmieniło. Wybrałem kobietę, którą inni krzywdzili, a ja chcę dać jej rodzinę i dom. Rzeczywiście, godne pogardy. Zwłaszcza że tak bardzo potrzebowałem kogoś, kto nie będzie mnie hamował, kto nie będzie mi zarzucał, że walczę o jakąś Polskę, a mógłbym w tym czasie dobrze zarabiać. Kogoś, kto rozumie, z czym się mierzę, gdy wszyscy oceniają mnie wyłącznie w oparciu o to, co wiedzą o mnie z internetu" - napisał polityk.