W styczniu 2025 roku media poinformowały o odejściu Jana Englerta ze stanowiska dyrektora artystycznego Teatru Narodowego, które piastował od 2003 roku. Jako symboliczne pożegnanie z instytucją Englert przygotował spektakl "Hamlet", którego premiera odbyła się 12 kwietnia. Wydarzenie to wywołało spore poruszenie z powodu decyzji reżysera o obsadzeniu w głównych rolach swojej żony Beaty Ścibakówny i córki Heleny Englert. To posunięcie wywołało kontrowersje i oskarżenia o nepotyzm. W najnowszym wywiadzie reżyser szczerze opowiedział, jak ostatnie wydarzenia i napięta atmosfera wokół jego osoby odbiły się na jego samopoczuciu.
Nie da się ukryć, że "Hamlet" wywołał wśród widzów silne emocje - zarówno wśród ludzi związanych z teatrem, jak i wśród publiczności. Przypomnijmy, że na premierze spektaklu pojawili się m.in. Monika Olejnik, Kinga Rusin i Kuba Wojewódzki. W trakcie próby medialnej spektaklu Olivier Janiak zapytał Jana Englerta, czy spodziewał się tak zadowalającego efektu końcowego. - Tak, ale miałem zamiar robić "Hamleta", będąc przeświadczonym, że jeszcze dwa lata będę dyrektorem. Los sprawił, że szybciej trzeba było podjąć decyzję - przyznał. - (...) To jest pod spodem, to jest drugorzędne, to jest dla mnie prywatne, osobiste, takie nawet głupie. Natomiast mam z tego frajdę. To jest wielka frajda - powiedział Jan Englert w rozmowie z "Co za tydzień".
W tej samej rozmowie Jan Englert dosadnie podsumował odejście z instytucji, z którą związany był przez ponad dwie dekady. - W tej chwili ciągnie mnie pan do tego, żebym się żegnał. Tak, oczywiście żegnam się, ale mam niezwykłą frajdę, że wreszcie po kilkudziesięciu latach zarozumialstwa i pychy na stanowiskach państwowych albo profesorskich, urzędniczych itd. wreszcie mogę coś powiedzieć od siebie, nie licząc się z tym, że kogoś mogę skrzywdzić. Krzywdzę siebie tylko. Jestem wreszcie wolny. Fantastyczne uczucie - podsumował.
W rozmowie z Olivierem Janiakiem 81-latek raz jeszcze powrócił do tematu obsadzenia najbliższych w głośnym spektaklu. - Co zyskałem? Satysfakcję kierownika orkiestry, co jest oczywiście pół żartem, pół serio, ale jest. (...) To jest historia rodzinna, jest historia właśnie miłości Hamleta i Ofelii, jest historia matki Hamleta - Gertrudy, którą gram, jest historia właśnie jej zmarłego męża i obecnego, który jest, co się tam między nimi dzieje. Więc tu jest wiele płaszczyzn, o których mówimy, o których opowiadamy, a to, że ta burza była, to się wiąże z tym, że po prostu nie ma ani jednego miejsca, biletu, wejściówki, nic do końca sezonu - podsumował Jan Englert.