26 kwietnia rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe papieża Franciszka. Wśród żałobników znaleźli się m.in. Donald Trump i polska delegacja, w której skład weszli m.in. prezydent RP Andrzej Duda wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą i marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Specjalnie dla Plotka mowę ciała prezydenta Stanów Zjednoczonych i Andrzeja Dudy ocenił Maurycy Seweryn.
Ekspert od mowy ciała jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych na placu Świętego Piotra dopatrzył się zamieszania wokół Donalda Trumpa. - Odniosłem wrażenie, że prezydent Stanów Zjednoczonych spóźnił się na to spotkanie i większość osób już na niego czekała - zauważył Maurycy Seweryn. Dodał, że przybycie prezydenckiej pary spowodowało niemały chaos. - Przyspieszony krok, Trump pierwszy, ciągnie za rękę Melanię i razem zmierzają na wyznaczone miejsce, punkt po punkcie. (...) Są przekazywani z rąk do rąk, nim dotrą na miejsce, gdzie mają usiąść. Po drodze Trump wita się z tymi, których zna. Nikt nie podaje mu ręki, on pierwszy decyduje o podaniu dłoni. W miejscu, gdzie mają usiąść, jest trochę zamieszania - kontynuował Seweryn w rozmowie z Plotkiem. Nie ukrywał, że obecność prezydenta Stanów Zjednoczonych była niezwykle istotna. - Melania zajmuje miejsce i to potwierdza, że Trump był w kręgu zainteresowania wszystkich tam obecnych - nie piękna kobieta, choć w żałobie, ale on jako najważniejszy polityk na świecie - podsumował ekspert.
Ekspert przyjrzał się także zachowaniu polskiej delegacji. Na samym wstępie dostrzegł, że Polacy otrzymali bardzo wysokie miejsca, blisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jego uwagę przykuło jednak to, że o zachowaniu prezydenta miała decydować jego żona, Agata Kornhauser-Duda. - To ona zdecydowała o tym, że wstaje, to ona zdecydowała, że czekają na stojąco na przybycie prezydenta. To ona pierwsza wypatrzyła prezydenta Stanów Zjednoczonych - tłumaczył Maurycy Seweryn. Według niego Andrzej Duda ostatecznie nie doczekał się uścisku dłoni z prezydentem USA. - Po spięciu mięśni, ułożeniu dłoni, ale również po mimice, można wywnioskować, że zależało mu na tym i miał nadzieję, że Donald Trump podejdzie do niego i się z nim przywita. Tak się jednak nie stało - podsumował.