Caroline Derpieński na bieżąco odpowiada na zaczepki innych gwiazd (sama zresztą też je zaczepia). Szczególnie mocno rozdrażnił ją materiał promocyjny Katarzyny Nosowskiej, w którym piosenkarka, wcielając się w "Kate Nosauski" mówiła w sposób manieryczny. Celebrytka uznała, że artystka mogła ją parodiować. Satyryczne dzieło Nosowskiej, w którym reklamowała mleka roślinne w kreacji rodem z czerwonego dywanu, spotkało się z ciepłym odbiorem, ale również z krytyką. Influencerka z Miami poczuła się dotknięta materiałem.
"I just did it! Tego jeszcze w Polsce nie było. Precedensowa sprawa o ochronę dóbr osobistych już w sądzie. Dolarsowe pozdrowienia dla tych, którzy nie wierzyli, że to zrobię" - oznajmiła dumnie na Instagramie Derpieński dwa lata od wybuchu afery, domagając się 50 milionów odszkodowania za satyryczny film. Dziś wiemy, że sprawa jest w toku, ponieważ influencerka wróciła do tematu w marcu 2025 roku. "Uprzejmie informuję, że sprawa o ochronę Pani dóbr osobistych, wytoczona przed Sądem Okręgowym w Warszawie (sygn. akt: II C 120/24), przeciwko firmie Danone oraz jej Partnerowi Biznesowemu - Pani Katarzynie Nosowskiej, o wartości przedmiotu sporu 50.000.000 zł, znajduje się obecnie na etapie odpowiedzi na pozew" - czytamy w piśmie od prawnika. Ciekawe, jaki będzie finał tej batalii.
Wielu zastanawiało się, czy afera wpłynęła na Nosowską. Przypomnijmy, co o awanturze mówiła sama wokalistka. - Wiesz co, to mnie dotknęło i trwało to wrażenie myślę, że z półtorej doby. To jest bardzo krótko i to jest właśnie ta zmiana, bo dawniej bardzo wiele rzeczy dotykało mnie i to się utrzymywało we mnie strasznie długo. Za długo - przyznała w audycji "Wojewódzki&Kędzierski". Dziennikarz zapytał się gwiazdy, czego nauczyła ją cała sprawa. - Niezrozumienia. Miałam poczucie bezradności. (...) Jeżeli ktoś mówi, że jestem hejterem, to ja nie chcę być tak interpretowana. Właściwie ze wszystkich możliwych reakcji na ten żarcik tylko to mnie dotknęło - przekazała Nosowska.