• Link został skopiowany

Danuta Szaflarska poświęciła się karierze, kosztem życia rodzinnego. Przede wszystkim córek. "Wspominam to jako koszmar"

Nazywa się ją wielką damą polskiego kina. Była jedną z najdłużej aktywnych zawodowo aktorek - jej talent mogło podziwiać kilka pokoleń Polek i Polaków. W życiu Danuty Szaflarskiej nie zabrakło i oszałamiającej kariery, i okrucieństw wojny. Aktorstwo było największą miłością pani Danuty. I choć na ekranie zarażała pogodą ducha, dla pracy poświęciła życie prywatne.
Danuta Szaflarska
FOT. ALEKSANDER PRUGAR / Agencja Wyborcza.pl

Więcej o gwiazdach PRL-u przeczytasz na Gazeta.pl >>>

Była legendą. Grała niemal do końca życia - na emeryturę przeszła w wieku 101 lat. W jednym z ostatnich wywiadów Danuta Szaflarska mówiła: "Ludzie często mnie pytają, co robić, aby tak długo żyć? Nie wiem. Ja niczego specjalnego nie robię. Po prostu kocham życie we wszystkich jego barwach, odcieniach i cieniach. Życie jest cudem. Zawsze". Zmarła w wieku 102 lat aktorka na koncie miała ok. 80 ról filmowych i 100 teatralnych. Starsi widzowie pokochali ją za role w takich filmach, jak "Zakazane piosenki" i "Skarb", młodsi za genialny występ w "Pora umierać". W ostatnich latach wcielała się w role ciepłych, kochanych babć. Ale po śmierci Danuty Szaflarskiej wyszło na jaw, że prywatnie nie zawsze była pogodna i dobra. Córki aktorki wyznały, że jej aktorska pasja odbiła się na ich relacji z matką - wiecznie nieobecną, nad życie rodzinne przedkładającą karierę. Z tego samego powodu rozwodem miały się zakończyć dwa małżeństwa Danuty Szaflarskiej.

Zobacz wideo Klasyk z PRL-u, czyli ciasteczka orzeszki

Życiowe przeciwności

Gdyby nie determinacja matki przyszłej aktorki, prawdopodobnie na ekranach i scenie oglądalibyśmy Dorotę Szaflarską. Wszystko dlatego, że w 1915 roku panował zwyczaj, by dziecku nadawać imię świętego - patrona dnia, w którym przyszło na świat. Ale mama urodzonej 6 lutego 1915 roku dziewczynki nie chciała, by jej córeczka nosiła imię Dorota. Dlaczego? Otóż w miejscowości była kobieta, którą mieszkańcy przeżywali "głupią Dorotką". Aby uniknąć złych skojarzeń stygmatyzujących dziecko, kobieta poprosiła proboszcza, by ochrzcił je jako Danutę. Ale i on miał swoje racje, stanęło więc na Zofii Danucie, a jako datę urodzenia wpisano 20 lutego. Obie kwestie aktorka wyprostowała w dokumentach dopiero po wojnie. Tymczasem rodzinę Danuty dotknęły jedna po drugiej tragedie. Najpierw, kiedy dziewczynka miała sześć lat, jej młodszą siostrę, Irenkę, zabrała szkarlatyna. Trzy lata później nagle zmarł ojciec rodziny. Odtąd matka musiała samodzielnie wychowywać dwójkę dzieci - Danusię i jej brata.

Pomimo życiowych trudności, Danuta była pogodnym dzieckiem, które przejawiało talent aktorski. Ale do decyzji o zdawaniu do szkoły teatralnej młoda dziewczyna musiała dojrzeć. Chciała wybrać się na medycynę, ale takie studia były niezwykle drogie. Ostatecznie za namową przyjaciół, postanowiła zdawać do warszawskiej PWST. Droga do celu nie była jednak prosta. Danuta Szaflarska przyznała po latach, że niezbyt solidnie przygotowała się do egzaminu.

Nie wiedziałam, że może to być zawód. Traktowałam to jak rozrywkę. Marzyłam o medycynie, ale nie było mnie stać na te studia. Do egzaminu nie byłam należycie przygotowana - wspominała.

Jednak zasiadający z komisji Aleksander Zelwerowicz dostrzegł talent młodej dziewczyny i polecił uzupełnić jej wiedzę. Za drugim podejściem została przyjęta. Ale trudności się nie skończyły. W ówczesnych czasach bowiem bardzo dużą wagę przywiązywano do urody aktorek. Danutę Szaflarską krytykowano za to, że ma zbyt małe oczy. Ale aktorka wykazała się wówczas wielką siłą charakteru. "Poszłam do dyrektora Zelwerowicza i zapytałam: A co ja mam zrobić z tymi za małymi oczami? Powycinać, żeby były większe?" - wspominała Danuta Szaflarska w jednym z wywiadów. Dyrektor uznał wówczas, że z pozoru nieśmiała panienka ma dość siły i determinacji, by zrobić karierę.

Danuta Szaflarska
Danuta Szaflarska Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Wyborcza.pl

Aktorka na wojnie

Początek kariery Danuty Szaflarskiej zbiegł się w czasie z wybuchem wojny. Aktorka dostała angaż w wileńskim teatrze na Pohulance. Wkrótce jednak dotarła do niej tragiczna wiadomość - jej brat Jerzy zginął na froncie. Załamana aktorka ukojenia szukała w alkoholu. Z rozpaczy wyciągnął ją poznany przed wojną podczas wieczorku integracyjnego dla studentów PIST w Warszawie Jan Ekier. Tych dwoje zostało parą. I choć wojna nie sprzyjała romantycznym uniesieniom, 3 września 1941 roku para wzięła ślub, a maju 1943 r. na świat przyszła córka, Maria. Ale pani Danuta, pomimo trudnych czasów, nie chciała ograniczać się do roli żony i matki. W stolicy nie chciała grać w teatrze kontrolowanym przez okupanta, dlatego związała się z teatrem konspiracyjnym. A kiedy wybuchło powstanie warszawskie, pod pseudonimem Młynarzówna, była łączniczką.

Zdecydowano, że to, co możemy zrobić dla podtrzymania ducha publiczności, to jakieś koncerty, występy, i trzeba zacząć sprowadzać ludzi. Miałam biegać pod podane adresy i zawiadamiać ludzi - to było moje zadanie - wspominała po latach Danuta Szaflarska.

Danuta Szaflarska i jej rodzina przeżyli wojnę. Ale w nowej rzeczywistości wyszło na jaw, że małżonkowie mają zupełnie inne wizje wspólnej przyszłości. Jak Ekier chciał, by żona zajmowała się domem i dzieckiem, tymczasem Danuta Szaflarska pragnęła grać. Dlatego w 1947 roku para się rozwiodła. Tymczasem kariera aktorki szybko nabrała rozpędu. Zachwyciła w pierwszym powojennym polskim filmie - "Zakazanych piosenkach" Leona Buczkowskiego z 1946 roku. Potem przyszła świetnie przyjęta rola w "Skarbie" tego samego reżysera. Zainteresowanie filmem podsycała plotka, jakoby odtwórcy głównych ról - Danuta Szaflarska i Jerzy Duszyński - byli małżeństwem. I choć oni na każdym kroku dementowali te doniesienia, i tak gdziekolwiek się pojawiali, otaczały ich tłumy wielbicieli. A ich zdjęcia na okładkach gazet gwarantowały sprzedaż całego nakładu.

Kariera przede wszystkim

Kolejne lata przyniosły znakomicie przyjęte występy w filmie "Niemcy" czy tytułową rolę w tragedii "Barbara Radziwiłłówna". Były też znakomite role komediowe, jak rola tytułowej postaci w "Czarującej szewcowej Lorcy" Heleny Iwanownej Popowej, w "Niedźwiedziu" Antoniego Czechowa i służącej Marii w "Wieczorze Trzech Króli" Williama Szekspira. Danuta Szaflarska rozwijała swoją karierę, lecz cierpiało jej życie prywatne. Jej córka Maria, urodzona w czasie wojny, była bardzo chorowitym dzieckiem. Aktorka wysłała ją więc do Zakopanego do sanatorium. Pobyt umożliwił Tadeusz Orłowski - wybitny lekarz, prywatne partner Danuty Szaflarskiej. Para była nawet zaręczona, ale do ślubu nigdy nie doszło. Tymczasem Maria wspominała, że matka przez dwa lata jej pobytu w Zakopanem odwiedzała ją bardzo rzadko.

Próby czasu nie przetrwało też drugie małżeństwo Danuty Szaflarskiej. Ślub z Januszem Kilańskim - aktorem, spikerem Polskiego Radia, zawarty w 1952 roku, zakończył się rozwodem siedem lat później. Pytana o przyczyny rozstania, Danuta Szaflarska odpowiadała:

Moje związki nie przetrwały, ponieważ mężowie zakochiwali się i?mnie zostawiali. Na początku myślałam: "Trudno, przejdzie im". Ale kiedy widziałam, że rodzi się coś poważniejszego, natychmiast się rozwodziłam, nie tolerowałam trójkątów małżeńskich, choć bardzo to przeżywałam. Gdyby była szansa naprawienia małżeństwa, tobym przeczekała. Ale nie było - wyznała w wywiadzie dla "Zwierciadła".

Owocem drugiego małżeństwa była córka Agnieszka. Już po śmierci Danuty Szaflarskiej kobieta wyznała, że kariera matki odbiła się boleśnie na jej dzieciństwie.

W domu często mamy nie było, a jak była, to odpoczywała po pracy. Szkołą się nie interesowała, na wywiadówkach nie bywała... Wobec mnie bywała surowa - wyznała Agnieszka Kiliańska-Cypel, dodając, że bardzo zazdrościła innym dzieciom normalnych domów.

Jej zwierzenia trafiły do książki Katarzyny Kubisiowskiej "Szaflarska. Grać, aby żyć". Córka aktorki zwierzała się w niej także, że kiedy miała dziewięć lat, matka wysłała ją na samotne wakacje w góry.

Miałam wynajęty pokój u górali, opłacone posiłki, na które chodziłam do domu wczasowego dla pracowników MKiSz. No i tak się bujałam sama przez dwa miesiące wakacji. Z jednej strony z poczuciem własnej "dorosłości", z drugiej okropnie samotna! Wspominam to jako koszmar - skwitowała gorzko pani Agnieszka.

Ale dodała, że do matki zbliżyła się, kiedy sama została matką. Jej zdaniem Danuta Szaflarska w roli babci odnalazła się dużo lepiej, niż przed laty jako mama.

Na scenie do końca

O tym, że aktorstwo było największą miłością Danuty Szaflarskiej świadczy niezbicie fakt, że grała niemal do końca życia. Występowała w warszawskich teatrach Narodowym, Kwadrat i Powszechnym, zachwycała w filmach. Jako dojrzała kobieta pojawiła się m.in. w filmach Doroty Kędzierzawskiej "Diabły, diabły" i "Nic". Ale największym sukcesem w tamtym okresie była znakomita rola Szaflarskiej w filmie "Pora umierać". W roli sędziwej Anieli, która mieszka samotnie ze swoją suczką, walcząc o prawo do swej własności, a także przede wszystkim do godności, której tak często odmawia się osobom starszym, zachwyciła krytykę i widzów. W 2000 roku zagrała w "Przedwiośniu" Filipa Bajona i "Żółtym szaliku" Janusza Morgensterna. Jako nestorka grała w filmach oraz w teatrze. Pomimo wieku, nie bała się nawet ról awangardowych jak w "Uroczystości" i "Między nami dobrze jest" Grzegorza Jarzyny w Teatrze Rozmaitości.

Danuta Szaflarska nie chciała iść na emeryturę, Życie wysłało ją jednak na nią, gdy miała 101 lat, z których ponad 80 spędziła, pracując zawodowo. Chciała jeszcze zagrać w sztuce "Sklep przy głównej ulicy" w Teatrze Żydowskim. Ale podczas próby teatralnej złamała biodro. Trafiła do szpitala i już nie wróciła na scenę, choć bardzo tego pragnęła. W listopadzie 2016 roku ponownie trafiła do szpitala - tym razem ponoć przez problemy z oddychaniem. Danuta Szaflarska zmarła 19 lutego 2017 roku - klika dni po swoich 102. urodzinach.

Więcej o: