• Link został skopiowany

Mąż zdradzał Teresę Lipowską na potęgę, później wyrzucił ją z mieszkania. "Po mnie miał jeszcze pięć żon"

Na koncie ma wiele ról teatralnych i filmowych. Jednak choć debiutowała jeszcze jako dziecko, popularność i rozpoznawalność zyskała dopiero w dojrzałym wieku. Dla wielu Teresa Lipowska to przede wszystkim Barbara Mostowiak. W serialu "M jak Miłość" aktorka występuje od lat i przekonuje, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Bo praca to pasja i odskocznia od życia, które nie zawsze było usłane różami.
Teresa Lipowska
KAPiF

Wystąpiła w produkcjach takich jak "Nikodem Dyzma", "Noce i dnie" czy "Rodzina Połanieckich", a także w wielu innych filmach i spektaklach teatralnych. Ale jak sama przyznaje Teresa Lipowska, nigdy nie było jej dane stworzyć dużej, znaczącej roli, która pozwoliłaby jej zabłysnąć. Taką szansę aktorka dostała dopiero, gdy była w dojrzałym wieku. Za sprawą roli nestorki rodu, Barbary Mostowiak w serialu "M jak Miłość", Teresa Lipowska stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych aktorek w Polsce. Udowodniła też, że sukces można osiągnąć w każdym wieku i pomimo życiowych zawirowań.

Tych ostatnich w życiu Teresy Lipowskiej nie brakowało - pierwszy mąż zdradzał ją i wyrzucił z mieszkania, z drugim, zanim powitała na świecie upragnionego syna, przez wiele lat bezskutecznie starała się o dziecko. A kiedy wszystko w jej życiu zaczęło się układać, los zesłał na aktorkę kolejny cios, za sprawą którego, jak sama mówi, "stanęła nad przepaścią".

Zobacz wideo Kożuchowska zdradza, jak oszukała produkcję "M jak miłość"

Aktorstwo i medycyna

Choć urodzona 14 lipca 1937 roku Teresa Lipowska, z domu Wittczak, nie przyszła na świat w rodzinie o aktorskich tradycjach - jest rodzice byli urzędnikami - karierę rozpoczęła już jako mała dziewczynka. Po wojnie rodzina przeprowadziła się ze zrujnowanej Warszawy do Łodzi. Teresa od najmłodszych lat przejawiała talent - uczyła się gry na fortepianie, grała w szkolnych przedstawieniach, brała udział w konkursach recytatorskich. A kiedy miała dziewięć lat, przyszedł czas na debiut na deskach profesjonalnego teatru. Teresa zagrała wówczas królewnę - żabkę w spektaklu "Za siedmioma górami" wystawianym w Teatrze Lutnia w Łodzi. Niedługo potem, jako 13-latka Teresa po raz pierwszy pojawiła się na dużym ekranie jako statystka w filmie "Pierwszy start" Leona Buczkowskiego.

W szkole mówiłam wierszyki, śpiewałam, chodziłam na kółko teatralne, które wystawiało bajki w łódzkim teatrze Lutnia. Od czwartego roku życia uczyłam się gry na fortepianie. Wszystko to mnie bawiło. Myślałam wprawdzie o studiowaniu fortepianu w konserwatorium, ale odstraszyła mnie perspektywa ćwiczenia po wiele godzin dziennie. Za bardzo byłam na to ruchliwa, dynamiczna, lubiąca taniec, śpiew itd. Dzięki temu zawsze dobrze radziłam sobie z repertuarem muzycznym w teatrze - tłumaczyła aktorka w wywiadzie dla Interia Kobieta.

Aktorskie zacięcie szło w przypadku Teresy Lipowskiej w parze z inną pasją. Jak zdradziła w jednym z wywiadów, po ukończeniu szkoły średniej papiery złożyła na dwa bardzo od siebie odległe kierunki. "Bardzo chciałam być lekarzem. Złożyłam papiery do szkoły teatralnej i na medycynę, ale najpierw był egzamin w szkole teatralnej. Zdałam i nie starałam się już dostać na medycynę" - wspominała aktorka po latach na łamach "Dziennika Łódzkiego".

Po ukończeniu studiów Teresa Lipowska zaczęła występować na deskach warszawskiego Teatru Ludowego. W latach 60. trafiła do Teatru Telewizji oraz Teatru Polskiego Radia. Równolegle budowała karierę filmową, pojawiając się w produkcjach takich jak "Nikodem Dyzma", "Sublokator", "Skok" czy "Rzeczpospolita babska". Wkrótce dorobek stał się naprawdę pokaźny. "Jak mówił Romek Kłosowski, byłam pazerna na role i jak nie wywiesili mojego nazwiska w obsadzie, to byłam niezadowolona, mimo że grałam w tym czasie kilka innych ról. Pod tym względem byłam pracoholiczką" - przyznawała aktorka w wywiadzie dla Interii.

Dwóch mężów

Teresa Lipowska posługuje się nazwiskiem pierwszego męża. Ale to jedyne, co dziś ją łączy z mężczyzną, który zgotował jej prawdziwe piekło. Operatora - urodzonego w Rosji Aleksandra Lipowskiego - pani Teresa poznała podczas studiów w łódzkiej filmówce. Uczucie do przystojnego mężczyzny spadło na młodą dziewczynę niczym grom z jasnego nieba.

Zakochałam się w nim na zabój. Kiedy byłam na ostatnim roku, postanowiliśmy się pobrać. Poszłam do ślubu jako dziewica, jemu ofiarowałam swój wianek - wspominała Teresa Lipowska w wywiadzie z Krzysztofem Ibiszem.

Ponieważ o własne mieszkanie było wówczas niezwykle trudno, nowożeńcy zamieszkali z matką Aleksandra. Konieczność dzielenia lokum z autorytarną, nieznoszącą sprzeciwu teściową przyczyniła się do pierwszych kłótni. Ale wbrew oczekiwaniom młodej żony, wyprowadzka "na swoje" tylko pogorszyła sytuację - mąż zaczął aktorkę notorycznie zdradzać. "Znudziłam mu się. Później zorientowałam się, że jemu po prostu wystarczała miłość na krótko. Po mnie miał jeszcze pięć żon" - kwitowała gorzko Teresa Lipowska.

Kiedy aktorka odkryła, że mąż nie jest jej wierny, zażądała rozwodu. Niestety ten nie okazał się końcem problemów - były mąż w podstępny sposób wyrzucił panią Teresę ze wspólnego mieszkania. "Stwierdził, że musimy się wyprowadzić i oddać mieszkanie. Ja się wyprowadziłam, a on tam został... Czyli tym sposobem wyrzucił mnie z mieszkania" - wspominała aktorka.

Młoda kobieta została ze złamanym sercem i brakiem zaufania do mężczyzn. Na szczęście wkrótce zjawił się ktoś, kto z nawiązką wynagrodził jej doznane za sprawą pierwszego męża krzywdy. Tomasz Zaliwski również był aktorem. Pomiędzy nim i Teresą Lipowską zaiskrzyło podczas prób do spektaklu. Scenę pocałunku para odegrała tak przekonująco, że wszyscy, włącznie z głównymi zainteresowanymi zdali sobie sprawę z łączącej ich chemii. Ale miłość nie była łatwa. Teresa Lipowska bała się znów zaufać i nowy partner musiał się bardzo postarać, aby zdobyć jej serce.

Zaczął mnie otaczać parasolem opieki, podziwu, bardzo delikatnie. To nie była szalona miłość natychmiast, bo byłam kompletnie załamana, zduszona. On był przystojny, szarmancki, to mnie ujęło, bardzo się mną opiekował. Zaczęłam powolutku dojrzewać do tego, żeby to nie była miłość od pierwszego wejrzenia" - wyznała Teresa Lipowska w programie "Lustro".

Kiedy para podjęła decyzję o ślubie, pojawił się kolejny problem. Teresa Lipowska zawsze była bardzo religijna i marzyła o ceremonii w kościele, a jej narzeczony był ateistą. Po latach aktorka wspominała, że sytuację uratował ksiądz, który namówił mężczyznę, aby spełnił marzenie przyszłej żony.

Najważniejsza premiera

Teresa Lipowska szybko zrozumiała, że drugie małżeństwo na szczęście w niczym nie przypomina pierwszego. Małżonkowie kochali się i szanowali, byli szczęśliwi ze sobą. Brakowało im tylko jednego - wymarzonego dziecka. Niestety, dekada starań nie przyniosła efektu i para była skłonna poddać się i zdecydować na adopcję. Ale właśnie wówczas zdarzył się cud, jak mówi sama aktorka. Teresa Lipowska odkryła, że jest w ciąży. Nie posiadała się z radości, pewna, że urodzi wymarzoną dziewczynkę. Wybrała nawet dla córeczki imiona - Anna Maria. Tymczasem na świat przyszedł chłopiec, któremu małżonkowie nadali imię Marcin. Niespodzianka nie zepsuła jednak świeżo upieczonym rodzicom radości. "Jego narodziny były dla mnie najwspanialszą premierą, jaką przeżyłam" - opowiadała aktorka. Dziś Teresa Lipowska mówi, że pomimo iż jest bardzo religijna, gdyby za młodu bezskutecznie starając się o dziecko, miała taką możliwość, zdecydowałaby się na procedurę in vitro.

Mimo swojego katolicyzmu nigdy nie potępiam par, które podejmują taką próbę. Rozumiem ich ogromne pragnienie bycia rodzicami. Dzieci powinny mieć te osoby, które tego chcą, a nie odwrotnie, bo tylko wtedy będą szczęśliwe - powiedziała Teresa Lipowska w rozmowie z "Rewią".

Po latach aktorka doczekała się też wymarzonej córki. Bo właśnie tak nazywa swoją synową, która - co ciekawe - ma na imię Anna Maria. "Mam też córkę – moją synową Anię, którą również bardzo kocham i cenię. Gdy jadę do nich, nigdy nie mówię: "Jadę do syna". Mówię: "Jadę do swoich dzieci" - mówiła aktorka w jednym z wywiadów. Teresa Lipowska jest też babcią dwójki wnucząt, Szymona i Ewy.

Nad przepaścią

Syn i synowa okazali się dla Teresy Lipowskiej nieocenionym wsparciem, kiedy los zesłał na nią kolejny cios. U męża pani Teresy zdiagnozowano chorobę nowotworową. Niestety po trzech latach walki mężczyzna zmarł. Wydarzenie zbiegło się w czasie z inną tragedią - śmiercią siostry aktorki.

Jak odchodziła moja siostra, byłam kompletnie załamana. Po śmierci mojego męża, z którym przeżyłam 44 lata, stanęłam jedną nogą nad przepaścią - niewątpliwie był to trudny okres w moim życiu. Mieliśmy tyle wspólnych spraw, a gdy jego zabrakło, nie wiedziałam, jak za to wszystko się zabrać i co ze sobą dalej zrobić. Miałam do wyboru: usiąść na fotelu i się rozpłakać albo maksymalnie się zmobilizować i pójść w wir pracy, w pasję - wyznała Teresa Lipowska w rozmowie z "Twoim Imperium".

Praca do dziś zajmuje ważne miejsce w życiu Teresy Lipowskiej. Pomimo że aktorka 14 lipca kończy 86 lat, wbrew obawom fanów na razie nie zamierza rezygnować z roli, która przyniosła jej tak wielką popularność. Chodzi oczywiście o rolę Barbary Mostowiak w serialu "M jak Miłość", w którą pani Teresa wciela się od 2010 roku. "Często dziennikarze pytają, czy ta rola mi się nie znudziła, czy nie chcę odejść. Odejdę, kiedy serial się skończy" - zdecydowanie powiedziała aktorka. Fanów z pewnością to cieszy, bo większość z nich po prostu nie wyobraża sobie kultowego serialu bez niej.

Więcej o: