• Link został skopiowany

Jego oczy zawsze były smutne. Tylko garstka wiedziała, że nie radził sobie z osobistą tragedią

Jego legendarne wręcz poczucie humoru bawiło całą Polskę. Wystarczyło, że pojawił się na scenie i w charakterystyczny sposób poruszył wąsem, aby wywołać salwy śmiechu widzów. Ale choć Bohdana Smolenia nazywano genialnym komikiem, w pełnym tragedii życiu prywatnym bardzo rzadko bywało mu do śmiechu.
Jego oczy zawsze były smutne. Tylko garstka wiedziała, jak bardzo nie radził sobie z osobistą tragedią
East News

"Pani Pelagio, czy pani jeszcze może…" - to zaledwie jeden z kultowych tekstów kabaretu Tey, które znała cała Polska. Bo kiedy telewizja nadawała występy Bohdana Smolenia i Zenona Laskowika, ulice miast pustoszały. Słynny komik pomimo niewielkiej postury - a częściowo właśnie dzięki niej i kontrastowi, który stwarzała z postawnym partnerem - bawił publiczność do łez. Po latach widzowie pokochali go jako listonosza Edzia w hitowym serialu "Świat według Kiepskich". Niezależnie od tego, czy satyryk pojawiał się na scenie, czy na ekranach telewizorów, wystarczał jego krótki tekst czy wręcz lekki grymas twarzy, aby porwać tłumy. I, jak uda się dostrzec uważnemu widzowi, tylko oczy Bohdan Smoleń zawsze miał smutne. Odbijało się w nich życie komika, od najwcześniejszych lat naznaczone tragedią. I choć później przyszły sława i uznanie, a także z pozoru szczęśliwa rodzina, historia Bohdana Smolenia pokazuje, że ci, którzy bawią innych, sami często skrywają własne dramaty i ogromny, niedający się ukoić smutek.

Zobacz wideo Grabowski o kultowej postaci

Dzieciństwo w cieniu tragedii

Życie urodzonego 9 czerwca 1947 roku w Bielsku-Białej Bohdana Smolenia od najwcześniejszych lat było naznaczone tragedią. Jeszcze zanim chłopiec przyszedł na świat, jego dziadkowie zmarli w obozach koncentracyjnych. Z kolei ojciec, Bronisław, z zawodu konferansjer, zmagał się z chorobą alkoholową. Pewnego dnia uderzył małego Bohdana w głowę butelką wódki. Na szczęście ze strony matki, Elżbiety zwanej Lalą, zawodowej choreografki, dzieci mogły liczyć na wiele miłości i ciepła. Kobieta nie zmieniła się nawet wówczas, kiedy los doświadczył ją ciężką chorobą. Jeszcze przed ukończeniem 30. roku życia Elżbieta Smoleń zapadła na polio. Aby nie zarazić dzieci, rozdzieliła je po najbliższej rodzinie. Kiedy Bohdan i jego siostra wrócili do domu, zastali matkę niemal kompletnie sparaliżowaną. Pełna wcześniej życia i energii kobieta mogła poruszać jedynie głową i trzema palcami dłoni. Domem zarządzała odtąd z łóżka, a pięcioletni wówczas Bohdan musiał bardzo szybko dorosnąć i przejąć część obowiązków.

Bohdan Smoleń dorastał w cieniu tragedii, a pełne cierpienia i smutku dzieciństwo wywarło destrukcyjny wpływ na jego dorosłe życie. W przyszłości on sam, tak jak kiedyś jego ojciec, pił, i nie potrafił być ojcem dla dzieci. Tymczasem jednak młody chłopak chciał zostać wojskowym. Zrezygnował z marzeń wówczas, kiedy na szkoleniu kazano mu wskoczyć do rowu z wodą. A ponieważ od dziecka kochał zwierzęta, zdecydował się studiować zootechnikę na krakowskiej Akademii Rolniczej (dzisiejszym Uniwersytecie Rolniczym). Ze studiami wygrało jednak życie rodzinne i praca. Bohdan Smoleń zaczął występować w kabarecie Pod Budą, a na drugim roku studiów ożenił się z Teresą Smoleń, wkrótce potem został ojcem - najpierw jednego syna, rok później kolejnego. Trudno więc się dziwić, że przy takim nakładzie innych obowiązków ukończenie studiów zajęło mu okrągłe dziesięć lat. Za to kariera komika szybko zaczęła nabierać rozpędu.

Śmiech i łzy

W połowie lat 70. Bohdan Smoleń przeniósł się do Poznania. To właśnie na tutejszej scenie zrobił największą karierę. Wszystko za sprawą kabaretu Tey, który współtworzył wraz z Zenonem Laskowikiem aż do początku lat 80. Duet cieszył się ogromną popularnością, ich występy po pewnym czasie zaczęto emitować w telewizji. Skecze takie jak wywiad z panią Pelagią i "Z tyłu sklepu" weszły do klasyki polskiego kabaretu, a cytaty z nich - do mowy potocznej. Widzów bawiła parodia gierkowskiej propagandy, ale pierwsze skrzypce grał zawsze Bohdan Smoleń. Charakterystyczny wąs i chusteczka na głowie, a także zawsze gotowa, rezolutna odpowiedź - stworzona przez niego pani Pelagia bawiła publiczność do łez. Z kolei skecz "Z tyłu sklepu" drwił z peerelowskiej biedy i z nieustannych braków niemal wszystkiego. "Przyszedł Pan, który zapisał się na natkę pietruszki" - mówił Smoleń do Laskowika. Co ciekawe, tak zgrani na scenie panowie w życiu prywatnym za sobą nie przepadali. W pewnym momencie doszło nawet do kłótni, która zaowocowała zerwaniem kontaktu. Smoleń i Laskowik pogodzili się dopiero krótko przed śmiercią aktora. 

Podczas gdy na scenie Bohdan Smoleń potrafił bawić widzów jak nikt inny, poza nią do śmiechu nie było ani jemu, ani jego rodzinie. Wiecznie w rozjazdach, w domu komik był rzadkim gościem, dzieci widywały go głównie w telewizji. A nawet kiedy przyjeżdżał, nie potrafił być dla swoich synów ojcem, jakiego potrzebowali. Nie lepiej układały się relacje z żoną. Plotki o romansach Bohdana Smolenia ostatecznie potwierdził po latach w biografii satyryka "A tam, cicho być" autorstwa Katarzyny Olkowicz jego najstarszy syn Maciej. "Dosyć późno dowiedziałem się, że na początku lat osiemdziesiątych, niedługo po narodzinach Bartka, ojciec miał poważny romans. Mama przełknęła to" - kwitował smutno Maciej Smoleń.

Jak wracał do domu, to pewne pozory musiały być tworzone. Z jednej strony przez niego, z drugiej przez mamę, która jakimiś kanałami dowiadywała się, co ojciec robił w trasie. Kiedyś jej się przelało. […] Mama rozmawiała z kimś przez telefon, powiedziała, że chce się z ojcem rozwieść. Miałem otwarte drzwi do pokoju, wiedziała, że wszystko słyszę

- dodawał. Na domiar złego Bohdan Smoleń sporo pił. Wszystko to odbiło się na relacjach rodzinnych tak bardzo, że pewnego dnia w 1990 roku doszło do niewyobrażalnej tragedii. Średni syn satyryka, Piotr, wybrał się wówczas do kolegi, któremu pożyczył kasety z nagraniami kabaretu Tey. Nie wrócił do domu na noc, ojciec wyszedł więc go poszukać. Niestety, nękające go złe przeczucie okazało się uzasadnione. Zaledwie kilkaset metrów od domu Bohdan Smoleń znalazł ciało 16-letniego syna, który powiesił się na drzewie.

Ja musiałem to odkryć, pozbierać ciało, przykryć je i czekać na policję. I mieć czas na przemyślenia, co ja powiem. O której godzinie wyszedł z domu, dlaczego nie był o dziesiątej wieczór w domu

- wspominał komik ze łzami w oczach w programie "Niepokonani" Krzysztofa Ziemca. 

Samobójstwo na raty

Policja wykluczyła, jakoby w zdarzeniu brały udział osoby trzecie. Jednak Bohdan Smoleń nie potrafił lub nie chciał uwierzyć w to, że syn sam odebrał sobie życie. Bezskutecznie próbował sam dojść prawdy. Wraz z żoną udał się nawet do wróżki, ale to tylko pogłębiło rozpacz obojga rodziców. Kobieta miała powiedzieć, że Piotr popełnił samobójstwo, ponieważ nie czuł się dostatecznie kochany. Dla Teresy Smoleń te słowa okazały się kroplą, która przelała czarę goryczy. Rok po śmierci Piotra żona aktora również odebrała sobie życie. - Wiedziała, że jestem twardszy od niej i nie potrafiła tego zrozumieć, że ma jeszcze dwójkę dzieci, które trzeba wychować, zamartwiała się nad jednym. Nie wiemy, czym zaskoczy nas życie, mnie zaskoczyło odejście żony. Zostaliśmy skazani tylko na siebie i uwierzyliśmy, że damy radę - opowiadał Bohdan Smoleń w programie Krzysztofa Ziemca.

Bohdan Smoleń
Bohdan Smoleń Kapif.pl

Pomimo koszmarnych tragedii Bohdan Smoleń pozostał aktywny zawodowo. W pracy znajdował ukojenie. W latach 90. zaczął nagrywać piosenki disco polo, następnie zachwycał widzów jako listonosz Edzio w serialu "Świat według Kiepskich". Założył fundację Stworzenia Pana Smolenia, zajmującą się hipoterapią dla dzieci z niepełnosprawnościami. Ale tylko garstka najbliższych wiedziała, jak bardzo nie radził sobie z tragedią, która go dotknęła. Katarzyna Olkowicz, autorka biografii Bohdana Smolenia, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedziała, że komik od śmierci syna i żony dążył do autodestrukcji.

Już nigdy się z tego nie podniósł i można powiedzieć, że sam popełniał już do końca życia samobójstwo na raty, zupełnie o siebie nie dbając, pijąc i paląc trzy paczki dziennie. (…) Zbudował też drugi dom, ożenił się, a potem, po rozwodzie, wszedł w jeszcze jeden związek. Ale jednocześnie się rozpadał, mam poczucie, że po śmierci syna i żony było mu już wszystko jedno

- mówiła Katarzyna Olkowicz. Lata nałogów odbiły się na zdrowiu Bohdana Smolenia. Najpierw przeszedł przewlekłe zapalenie płuc oraz pierwszy wylew. Następnie, tuż po zakończeniu zdjęć do kolejnego sezonu "Świata według Kiepskich", doznał zawału serca. Po tym zdarzeniu wszczepiono mu rozrusznik, ale kilka miesięcy później miał drugi wylew, a po nim, w 2015 roku, trzeci. W wyniku tego ostatniego był sparaliżowany, poruszał się na wózku inwalidzkim, praktycznie stracił także mowę. Bohdan Smoleń zmarł 15 grudnia 2016 roku. Spoczął w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Przeźmierowie koło Poznania, obok syna i żony. Zdjęcia Bohdana Smolenia znajdziecie w naszej galerii na górze strony. 

Więcej o: