Legendarna aktorka nie miała najlepszego zdania o polskiej służbie zdrowia. Jej problemy i wszelkie niedostatki odczuła na własnej skórze, gdy w 2014 roku leżała dłużej w warszawskim szpitalu w wyniku doznanego udaru. "Przestałam być człowiekiem" - wyznała później w swojej autobiografii zatytułowanej "Skrawki", która wyszła rok przed jej śmiercią. Gwiazda takich filmów jak "Lekarstwo na miłość" czy "Rzeczpospolita babska" przeżywała katusze na szpitalnym korytarzu, na którym przyszło jej wtedy leżeć. Opowiadała, że placówka była przepełniona i trudno było gdziekolwiek znaleźć dla niej miejsce.
"Jestem nikt. Nie wiem, jak się nazywam, jaki mam zawód i jaką chorobę, i nie umiem mówić" - tak Krystyna Sienkiewicz opisywała swój stan po przewiezieniu do szpitala w swojej ostatniej książce wydanej w 2016 roku. Zdradziła wtedy, w jakich warunkach przyszło jej leżeć. "Tę kobietę-nikt wystawiono z łóżkiem na korytarz. Bardzo długo leżałam na tym korytarzu. To był parter. Po korytarzu zaczęły chodzić obiadowe zapachy. Moje spanie - żelazne łoże - głową stało oparte o lodówkę. Brzęczało jak zepsute radio, a chorzy udarowcy jęczeli chóralnie nieznanymi słowami" - opisywała gwiazda i mówiła, że po odzyskaniu mowy i powrocie do fizycznej sprawności czasami oczami wyobraźni widziała wciąż tamten szpitalny korytarz. Niemal do śmierci 12 lutego 2017 roku pozostawała aktywna zawodowo.
Udar nie był jedynym problemem zdrowotnym aktorki w ostatnich latach życia. "Od dawna miałam problem z oczami i te marne oczy znowu o sobie przypomniały. Dopiero wróciłam ze szpitala, bo w jednym oku lekarze wykryli u mnie czerniaka" - mówiła w 2015 roku w "Fakcie", zdradzając też wtedy, że na szczęście choroba zaczęła ustępować. "Czerniak nie będzie miał przerzutów. Zmniejszył się niespodziewanie o 2 milimetry, więc się z tego cieszę. W takiej sytuacji mogę się śmiać. Zrobi się nieinwazyjny i nie będzie silny. Za to ja będę silna, nie ma innego wyjścia. Powiedzieli mi, że będzie dobrze i ja w to wierzę! Nie wpadłam do dołka, tylko przeskoczyłam przez niego, a nawet to wyrównałam, by nie daj Boże ktoś inny nie wpadł do tego dołka. Już jest dobrze, jestem w końcu siłaczką" - zapewniała z charakterystycznym dla siebie optymizmem.