Księżna Kate od zawsze budziła sporo kontrowersji. Gdy zaczęła spotykać się z księciem Williamem, nie wróżono im długiej przyszłości. Wszystko dlatego, że była dziewczyną z ludu, w której żyłach nie płynie błękitna krew. Później jednak okazało się, że w końcu Kate nie jest typową angielską dziewczyną - jakoś musiała trafić na uniwersytet St. Andrews, gdzie studiował książę. Czesne za rok w tej placówce liczone są w dziesiątkach tysięcy funtów. Mało kogo na to stać.
Kate, podobnie jak jej młodsze rodzeństwo - Pippa i James, nie musieli się jednak martwić o branie kredytu studenckiego, by móc pozwolić sobie na prestiżowe studia. Ich rodzice, Carole i Michael Middletonowie są multimilionerami. Nie było tak co prawda od razu. Jako młoda dziewczyna Carole Goldsmith pracowała na stanowisku sekretarki, a następnie jako stewardessa w brytyjskich liniach lotniczych British Airways. Tak poznała Michaela Middletona - dyspozytora lotów, który pochodził z zamożnej rodziny - spory majątek odziedziczył po babce. Następnie już wspólnie założyli rodzinną firmę, która obsługiwała imprezy organizowane dla dzieci. Warto zaznaczyć, że zamożna rodzina Middletona utrzymywała dobre relacje z brytyjską arystokracją, a on sam ukończył prestiżowy uniwersytet w Surrey.
Niestety, wraz z nadejściem pandemii COVID-19, firma zaczęła generować straty. Middletonowie nie zwlekali i sprzedali firmę szkockiemu biznesmenowi. Dwa tygodnie później przedsiębiorstwo padło. Jest winne swoim wierzycielom 2,6 mln funtów. Daily Mail donosił, że w okolicy, w której mieszkają Middletonowie, zaroiło się od plakatów atakujących rodziców Kate za to, że pozbyli się firmy, nie spłacając wcześniej swoich kooperantów. Klienci czują się oszukani i chcą pokrycia ich strat. Jak donosi "The Sun", James, brat Kate, tak zdenerwował się owymi plakatami, że sam chodził po zmroku i własnoręcznie je zrywał. Zdjęcia księżnej Kate znajdziecie w naszej galerii na górze strony.