• Link został skopiowany

Kinga Rusin pierwszy raz o Hannie Lis i byłym mężu. "Ludzie dzielą się na dobrych i złych. Moją największą radością jest to..."

Kinga Rusin w rozmowie z dziennikarką Gala.pl pierwszy raz tak szczerze wypowiedziała się na temat związku byłego męża z jej niegdyś najlepszą przyjaciółką, Hanną Lis.
Kinga Rusin, Hanna Lis, Tomasz Lis
KAPIF.pl

Kinga Rusin i Tomasz Lis rozwiedli się w 2006 roku. Niedługo po tym u boku byłego męża dziennikarki pojawiła się Hanna (wówczas jeszcze) Smoktunowicz, która w przeszłości nie tylko przyjaźniła się z gwiazdą, ale też była jej świadkową na ślubie z Lisem. Od tego czasu panie unikają się na imprezach, a ich przyjaźń należy do przeszłości.

Do tej pory Rusin stroniła od wypowiadania się na ten temat, a wszelkie pytania o byłą przyjaciółkę zbywała milczeniem. Tym jednak razem postanowiła opowiedzieć, jak poradziła sobie z tym trudnym doświadczeniem.

Jak poradziłaś sobie z faktem, ze twój były mąż związał się z twoją byłą najlepszą przyjaciółką? Jak to udźwignąć? - zapytała dziennikarka.
No jak widać można - zaczęła niepewnie Kinga. Myślę, że jak się na mnie spojrzy, to widać, że można to przepracować. Po prostu. Trzeba to przepracować w swojej głowie. Na pewno nie wolno odcinać od siebie przyjaciół, wręcz przeciwnie, ja się właśnie otoczyłam wtedy przyjaciółmi i myślę, że te moje przyjaźnie, które się wtedy sprawdziły, to są te najtrwalsze przyjaźnie, które trwają do dzisiaj, są najcenniejsze dla mnie. Pokazały mi, że ludzie nie dzielą się na przyjaciół i wrogów, tylko na dobrych i złych - przyznała Rusin w wywiadzie dla Gala.pl.

Gwiazda wyznała, że to przeżycie było dla niej cenną lekcją.

To takie banalne, ale wszystko jest po coś. Wszystkie moje doświadczenia życiowe były po coś. Na każdym złym doświadczeniu zbudowałam lepsze. Zweryfikowałam przyjaźnie, zweryfikowałam też swoje podejście do związków, do partnerstwa. Dla mnie największa radość, największa satysfakcja z tego jest taka, że w przeciągu tych ostatnich dziesięciu lat - wydaje mi się - paru osobom naprawdę pomogłam. Ale dobrym słowem, niczym więcej, bo wiedziałam, co te osoby chcą usłyszeć w danym momencie i czego potrzebują. Dla mnie najbardziej satysfakcjonujące było to, że się do mnie zwracały.

Ciekawe, co na to Hanna Lis?

AW

Więcej o: