29 lutego media obiegła informacja o zatrzymaniu członka Kultu Piotra Morawca. Związany z zespołem gitarzysta jest podejrzany o fingowanie zgonów i wyłudzanie na tej podstawie odszkodowań. W tym samym dniu na facebookowym profilu Kultu pojawiło się oświadczenie Morawca, który zaznaczał, że jego koledzy z zespołu nie mieli świadomości o jego działalności. "Ja się o tym z internetów dziś rano dowiedziałem" - napisał Kazik Staszewski w odpowiedzi cytowanej przez TVN24.
Kult cały czas koncertuje, a na facebookowym profilu zespół promuje obecnie trasę koncertową, która jest zaplanowana do końca kwietnia. Fani grupy zaczęli zastanawiać się, czy w obecnej sytuacji wydarzenia się odbędą. Okazuje się, że tak - ale bez Piotra Morawca. "Informujemy, że do czasu rozstrzygnięcia sprawy przed sądem udział Piotra Morawca w koncertach grupy Kult zostaje zawieszony. Wszystkie ogłoszone koncerty odbędą się zgodnie z planem" - czytamy w oświadczeniu Kultu.
Jak informował portal tvn24.pl, zatrzymany został muzyk, jego partnerka oraz jej syn. Zdaniem policji mieli na podstawie podrobionych dokumentów wyłudzać akty zgonu osób, które miały ginąć w rzekomych wypadkach samochodowych w Stanach Zjednoczonych. "Podejrzani, na podstawie podrobionych dokumentów, wyłudzili akt zgonu, który to z kolei przedstawili w dwóch firmach ubezpieczeniowych w Polsce, a na jego podstawie wypłacili łącznie ponad milion złotych odszkodowania z tytułu zawartych polis na życie" - przekazał rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiata. Dodał także, że udało się udaremnić im wyłudzenia kolejnych 800 tys. zł. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna podał z kolei, że usłyszeli zarzuty popełniania, wspólnie i w porozumieniu, oszustwa w mieniu znacznej wartości, usiłowania oszustwa, podrabiania dokumentów i posługiwania się nimi jako autentycznymi. Grozi im do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
"W związku z informacjami i doniesieniami prasowymi na mój temat, które ukazały się dziś w mediach, pragnę oświadczyć, że całkowitą i pełną odpowiedzialność za informacje w nich zawarte ponoszę ja sam" - przekazał muzyk w oświadczeniu, pod którym podpisał się pełnym nazwiskiem. "Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu. Wszystkich tych, których zaufanie zawiodłem - przepraszam. Nie było to moją intencją, podobnie jak angażowanie kolegów w to całe zamieszanie" - czytamy.