Jacek Borkowski pod koniec grudnia 2023 roku wziął czwarty ślub. Dzięki Jolancie z Krakowa uwierzył w miłość na nowo, a to jeszcze kilka lat wcześniej było dla niego niewyobrażalne. Trzecie małżeństwo serialowego Rafalskiego z serialu "Klan" zakończyło się wielką tragedią. Jego małżonka Magdalena Gotowiecka w 2016 roku zmarła na białaczkę, gdy miała zaledwie 42 lata. - Po śmierci Magdy straciłem grunt pod nogami, to mnie wiele kosztowało. Przy Joli pierwszy raz od prawie ośmiu lat poczułem spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ja uwielbiam mieć obok siebie kobietę, bo to daje mi poczucie, że jestem mężczyzną, że mam kim się opiekować. Jestem po prostu tradycjonalistą - mówił w "Fakcie".
Jeszcze na początku 2023 roku Jacek Borkowski narzekał na samotność. - Trudno jest znaleźć odpowiednią osobę. Chodzi o to, żeby znaleźć człowieka. Szczerze mówiąc, ja od 19. roku życia nigdy nie byłem sam. Zawsze miałem żonę, potem następną i tak to szło. Tak było, co będę tu dużo opowiadał, święty nie byłem! Nie miałem z tym nigdy problemów, dlaczego miałem sobie odmawiać? Niestety, po śmierci mojej żony siedem lat siedzę sam. Nie mogę tego przeskoczyć w żaden sposób. To mnie zblokowało - mówił w wywiadzie dla Moniki Jaruzelskiej. Niedługo później się zakochał.
Nowa żona aktora po tym, jak przeprowadziła się do niego do Warszawy, zrobiła mu rewolucję w szafie. Para poznała się po jego koncercie. Była to miłość od pierwszego wejrzenia i aktor po trzech miesiącach znajomości się oświadczył. Teraz w jego domu panuje porządek i nie ma mowy o chaosie, jak jeszcze jakiś czas temu. Borkowski musi odkładać rzeczy na miejsce, bo jego żona nie wyobraża sobie życia w bałaganie. - Wyrzuciłam mu większość rzeczy, bo było za dużo czerni. To zamiłowanie do czarnego koloru wynikało z lenistwa i wygody, bo Jacek nie musiał się zastanawiać, co do czego pasuje. Nie znoszę czarnego, więc się pojawiły nowe, kolorowe swetry. Etap czarnych rzeczy zamknęłam, zatrzaskując kubeł na śmieci - opowiadała niedawno w "Fakcie" pani Jolanta. Po ślubie smakują każdy dzień. - Rozpieszczamy się nawzajem, doszliśmy do wniosku, że teraz jest czas, by korzystać z tego, co najprzyjemniejsze w życiu. Konsumujemy więc w pełni taką "nadcodzienność". Młodzi ludzie muszą się dorabiać, wychowywać dzieci, walczyć o byt. My już możemy sobie pozwolić na tę odrobinę luksusu i korzystania z tego, cośmy już zrobili, ze spokoju. Celebrujemy więc każdą chwilę, bo nie musimy się z nikim szarpać, komuś coś udowadniać. Świadomość, że jest osoba, o którą się dba, a ona dba o ciebie, jest piękna - mówił aktor.
Jacek Borkowski z drugą żoną Katarzyną Borkowską ma dorosłą córkę Karolinę, którą widzowie znają z "Na dobre i na złe", a ze związku z Magdaleną Gotowiecką syna Jacka i córkę Magdę. Swego czasu głośno było o jego konflikcie z drugą żoną. Wszystko przez alimenty, które musiał na nią płacić przez wiele lat. Gwiazdor "Klanu" przez pierwszych sześć lat po rozstaniu płacił byłej żonie pięć tysięcy złotych miesięcznie. Kiedy orzeczono rozwód, sąd zmniejszył tę kwotę do 1 tys. złotych. Dopiero po prawie 16 latach - za namową prawnika - wniósł do sądu prośbę o zwolnienie z obowiązku alimentacyjnego. Sąd przychylił się do jego wniosku na początku 2019 roku. - Mnie te alimenty kosztowały 700-800 tys. zł. Ale nie żałuję niczego i gdyby cofnąć czas, zrobiłbym jeszcze raz tak samo - mówił Jacek Borkowski w rozmowie z "Rewią".
Odejście Borkowskiego było dla jego drugiej żony ogromnym ciosem. Był czas, że ledwo wiązała koniec z końcem. Narzekała, że jej poziom życia się obniżył. - Pracuję, choć wcale nie tak ochoczo zatrudniają kobiety w moim wieku. Przelewał mi na konto np. raz co trzy miesiące po 100, 200 zł, tyle, żeby nie pójść do więzienia. Opowiada, że chciał mi kupić mieszkanie, a ja odmówiłam. Proponował mi lokum, a ja tułam się po rodzinie albo mieszkam w wynajętej kawalerce? To niedorzeczne! - mówiła Katarzyna Borkowska w "Dobrym Tygodniu". Za czasów ich małżeństwa, by wychowywać córkę, kobieta zrezygnowała z pracy i zajmowała się domem. Sprzedała też swoją kawalerkę, a pieniądze z niej przeznaczyła na budowę wspólnego domu, który musiała opuścić.
Sprzedał nasz dobytek, stare samochody, które były wspólne. Do dziś się ze mną nie rozliczył. Wymawia się pracą, opieką nad dziećmi. Opowiada, że od ust sobie odejmował, by mi płacić. Tylko że on mieszka w domu z ogrodem, a ja nie mam swego kąta - mówiła w 2019 roku Katarzyna.
Ciężkie chwile spotykają Jacka Borkowskiego już od pierwszych minut jego życia. Aktor przyszedł na świat 16 kwietnia 1959 roku. Niewiele brakowało, by jego narodziny zakończyły się tragedią. Ukochana mama aktora zmuszona była go urodzić przez cesarskie cięcie. - Po latach ze wzruszeniem opowiadała, że lekarze przez długi czas ganiali ją po korytarzach warszawskiego Szpitala Praskiego pod Wezwaniem Przemienienia Pańskiego, bo bardzo bała się o swoje i moje zdrowie. Kiedy w końcu znalazła się na sali porodowej, położnicy musieli działać błyskawicznie. Gdybym pojawił się na świecie pięć minut później, prawdopodobnie urodziłbym się martwy. Byłem w stanie śmierci klinicznej, miałem sinicę, która obniża stężenie tlenu i podnosi stężenie dwutlenku węgla we krwi. Na szczęście doświadczeni lekarze uratowali mi życie - opowiadał w Fakcie Borkowski.