• Link został skopiowany

Jarosław Jakimowicz zapewnia, że brzydzi się agresją wobec kobiet. W jego autobiografii czytamy: Mogę taką dziewczynę mieć za dwa tys. marek

"Przysięgam na zdrowie moich dzieci, że nikogo nie zgwałciłem. Nie jestem zdolny do takich czynów, brzydzę się agresją wobec kobiet" - powiedział Onetowi Jarosław Jakimowicz. Wygląda na to, że zapomniał, co sam o swoim stosunku do kobiet napisał w autobiografii. Kłamał wtedy, czy kłamie teraz?
Jarosław Jakimowicz
KAPiF

Szum wokół Jakimowicza

Dlaczego w ogóle warto pochylić się nad wątpliwym literacko dziełem, jakim była wydana w 2019 toku autobiografia Jarosława Jakimowicza? Ponieważ jego nazwisko zaczęło się pojawiać w kontekście sprawy gwałtu, którą opisał dziennikarz śledczy, Piotr Krysiak. Jak poinformował na swoim Facebooku - "gwiazda publicystyki TVP INFO" miała się dopuścić gwałtu na uczestniczce konkursu Miss Generation 2020. Dziewczyna, według relacji Krysiaka, miała natychmiast udać się do szpitala, powiadomić policję, wskazać sprawcę na nagraniu i dostarczyć dowodów. Z niejasnych przyczyn wskazany przez nią "gwiazdor" nie został nawet przesłuchany.

Po wpisie Krysiaka, znanego z wcześniejszych publikacji "Dziewczyny z Dubaju" i "Diler gwiazd", w sieci zawrzało i rozpoczęła się giełda potencjalnych nazwisk. Większość tropów prowadziła do Jarosława Jakimowicza, wśród nich - zdjęcia celebryty obecnego na miejscu zdarzenia. To tym bardziej ciekawe, bo Krysiak napisał, że kontaktował się z osobą, którą wskazuje jako gwałciciela i ten miał zaprzeczyć, że tam był.

Z Jakimowiczem skontaktował się Onet.pl, któremu powiedział:

Przysięgam na zdrowie moich dzieci, że nikogo nie zgwałciłem. Nie jestem zdolny do takich czynów, brzydzę się agresją wobec kobiet.

Aktor opublikował też skan oświadczenia, w którym napisał między innymi, że "zdarzenia opisywane przez Pana Piotra Krysiaka mijają się z prawdą", a "przedstawiona przez niego wersja wydarzeń ewidentnie jest przekłamanie i atakiem na moją osobę". Prokuratura natomiast potwierdziła, że trwa postepowanie, ale "w sprawie" a nie "przeciwko" konkretnej osobie. Na poznanie prawdy i wyrok w tej sprawie przyjdzie nam więc jeszcze poczekać.

Zatrzymajmy się natomiast przy słowach Jakimowicza:

Nie jestem zdolny do takich czynów, brzydzę się agresją wobec kobiet.

"Życie jak film"

Jarosław Jakimowicz, zanim trafił do publicystyki w TVP, od wielu lat oscylował raczej na pograniczu show-biznesu. Mimo niezłego początku kariery - w "Młodych wilkach" Jarosława Żmojdy z 1995 roku, po tym sukcesie zagrał zaledwie kilka pomniejszych ról w filmach i serialach, a następnie został atrakcją "Big Brothera". Na chwilę wrócił na świecznik (i łamy portali plotkarskich) za sprawą autobiografii wydanej w 2019 roku, zatytułowanej "Życie jak film". I to każe rozważyć jego aktualne zapewnienia, ponieważ lektura te jest pełna opisów agresji wobec kobiet i czynów nielegalnych, w których celebryta - według własnych słów - brał udział. Kłamał tedy, czy kłamie teraz?

Ta związana z kryminałem część jego życia, według książki, dzieje się w Niemczech, gdzie miał dostać azyl za prześladowania w Polsce.

Naściemniałem w urzędzie o prześladowaniach w Polsce - napisał "publicysta" TVP Info.

Dalej Jakimowicz snuje opowieść o tym jak z kolegami okradali sklepy, między innymi kradli skórzane kurtki "warte 800 funtów każda".

Robiłem to wszystko dla pieniędzy, ale też dla zabawy. Wzrost adrenaliny i fun to był motor do działania - zapewnił.

Tu pojawia się pierwszy zgrzyt ze słowami o tym, że nigdy by nie skrzywdził kobiety, wszak sam wprost opisuje, że chciał przejechać ekspedientkę z obrabowanego sklepu.

W ślad za chłopakami biegła kura - tak nazywaliśmy ekspedientki. Obaj wskoczyli do samochodu, a ona stanęła kawałek przed maską. Wcisnąłem gaz! Na szczęście uskoczyła w krzaki - tylko jej białe chodaki zostały na drodze. Wiem, to się nie pokrywa z tym, co mówiłem, że nigdy bym nie skrzywdził człowieka.

Czyli sam nawet dostrzega i wskazuje swoją hipokryzję w tym temacie. Ale to dopiero początek! Dalsze opisy jego poczynań dosłownie stawiają włosy na karku.

Chciał kupić sobie kobietę za dwa tys. marek

Tajki, które poznałem w Niemczech, też takie były. Pewnego razu jedna z nich mnie spytała, czy nie chciałbym takiej dziewczyny jak one. - Jak to? - Oczywiście nie zrozumiałem. - Mamy znajomego, który to może załatwić […] Pogadałem z tym człowiekiem. Byłem bardzo ciekaw. Okazało się, że mogę taką dziewczynę mieć za dwa tysiące marek. - Będzie twoja - powiedział. - No dobra! - Zdecydowałem, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, na co się piszę. W mojej głowie pojawiła się myśl, że odtąd będę miał dziewczynę, z którą będę żył, dla której będę pracował i którą się będę opiekował Będę w związku, ustatkuję się - wspomina Jakimowicz.

Czyli ktoś mu zaproponował, że może sobie kupić kobietę, a on się zgodził, jednocześnie nie wiedząc, na co się pisze? Można by pomyśleć, że zgodził się pod presją, następnie opuścił lokal i nigdy do sprawy nie wrócił. Albo powiadomił policję - choćby anonimowo. Cóż, nic bardziej mylnego.

Zapłaciłem całą kwotę. […] Po jakimś czasie jedna z koleżanek Tajek oznajmiła, że w mojej sprawie chyba już wszystko załatwione. Machnąłem już dawno ręką na te dwa tysiące marek, które w swoim odczuciu straciłem. A tu nagle znów ten facet wraca ze spełnioną obietnicą. Dziewczyną! Pojechałem do mafijnego mieszkania - takie miejsca zupełnie mnie nie przerażały, dobrze znałem ten klimat. […] Drzwi się otworzyły, a obok sprawcy tego całego zamieszania stanęła dwunastoletnia dziewczynka.

Tu warto się zatrzymać - aktor nie tylko - według własnych słów - zapłacił za żywy towar, kupił sobie drugą osobę. Kiedy zobaczył, że chodzi o dziecko, nadal nie zdecydował się zadzwonić na policję! Za to rozpoczął… negocjacje.

Co to jest? - spytałem, nie mogąc wyjść ze zdumienia. - No jak to, twoja dziewczynka - Jugol radośnie przyklasnął, dumny z siebie. - Ale... - zacząłem się trochę jąkać. - Ona jest mała... trochę... jakby. - Spokojnie, urośnie ci! Wciąż miał na twarzy szeroki uśmiech i pewność, że wszystko jest w idealnym porządku. Zalała mnie lawina myśli: Jak wrócę z nią do domu? Do jakiej szkoły mam ją wysłać? W jaki sposób mam ją wychować?

Ten cytat to kolejny dowód na to, że autentycznie rozważał ten zakup!

Wiesz, jakby jakaś z dorosłych dziewcząt chciała… - zacząłem nieśmiało. - O nie, takie to wiesz, to już pracują - westchnął. 

Ostatecznie więc został z pustymi rękami, choć wielokrotnie - jak sam napisał - czynił kroki, by dopiąć "transakcję" kupienia kobiety na własność. Znajdował się w sytuacji, gdzie oferowano mu kupno dziecka i nic z tym nie zrobił. Teraz jednak przekonuje, że nigdy nie skrzywdziłby kobiety. A czy niepoinformowanie władz o tym procederze nie jest krzywdą?

Jola Rutowicz i Najman

Opisywana w książce historia to nie jedyna z udziałem Jakimowicza i kobiety, która została przez niego skrzywdzona. W 1998 roku wyszedł za 7 lat starszą artystkę, Joannę Sarapatę. Później, gdy malarka zamieszkała z ich synem w Hiszpanii, Jakimowicz nawiązał romans z kelnerką ze swojej restauracji. Gdy kochanka oświadczyła, że jest z nim w ciąży, wypierał się ojcostwa! W wywiadzie dla "Gali" przekonywał, że to nie jego dziecko, a on żony nie zdradza.

Ludzie zgorzkniali nie mogą przeboleć, że moja żona zawsze była szczęśliwa ze mną, a ja z nią. A w dodatku jestem atrakcyjnym facetem, za którym kobiety się uganiają. Ale jestem nieprzystępny, choć generalnie lubię kobiety. Znam dwa miliony kobiet i co z tego? Nie zdradzam swojej żony - mówił.

A więc ponownie mijał się z prawdą, do tego w bardzo skromnym stylu. Kiedy syn kelnerki przyszedł na świat, Jakimowicz jednak go uznał. Gdy mały Jermiasz potrzebował przeszczepu wątroby, Jakimowicz natychmiast podjął decyzję, że zostanie dawcą i uratował chłopca.

Mimo braku rozwodu z Sarapatą, nawiązał medialny "romans" z Jolą Rutowicz. Przed kamerami - w reality-show "Big Brother VIP" mieli się do siebie zbliżyć i rozpocząć związek, który potem kontynuowali ku uciesze telewidzów i paparazzi. Dostali nawet własne reality-show: "J&J, czyli Jola i Jarek". Po latach Jakimowicz twierdził, że to była jedynie "ustawka", ale Jola przedstawiała światu inną wersję. W każdym razie po tym Joanna Sarapata w końcu zdecydowała się na rozwód.

Kilka miesięcy później Rutowicz, która rozstała się z Jakimowiczem, oskarżyła go o napady zazdrości i śledzenie jej.

Jakimowicz mi groził, nie wiem, czy mogę czuć się bezpieczna. Odświeżyłam mu ścieżki medialne, a on tak się zachowuje! Pasożyt medialny! - twierdziła w "Super Expressie".

Celebrytka opisywała też między innymi zajście, gdy Jakimowicz zaatakował ją w hotelu, w którym mieszkała.

Dostał się pod mój pokój. Walił w drzwi tak, że słychać było w całym budynku. Musiałam go wpuścić, bo nie chciałam awantur […] Wyraźnie czułam od niego alkohol. Kazałam mu opuścić pokój, ale on zrobił się agresywny. Wreszcie zaczął kopać w drzwi od pokoju, zachowywał się jak psychopata - powiedziała w rozmowie z "Faktem".

Co ciekawe, tu w historii pojawił się inny "publicysta" z TVP, Marcin Najman.

Jola to moja koleżanka z programu - deklaruje Marcin. Na pewno, gdy zajdzie potrzeba, stanę w jej obronie przed tą żałosną kreaturą. Już kiedyś stanąłem w obronie innej dziewczyny, w stosunku do której Jakimowicz zachowywał się agresywnie. Tylko skoro od tamtej pory niczego się nie nauczył, to teraz może się to dla niego skończyć w bardziej przykry sposób - mówił Najman w tabloidzie.

A więc po raz kolejny warto sobie zadać pytanie, jak traktować aktualne zapewnienia Jakimowicza. Zwłaszcza, że np. na swoim Instagramie zamieszcza też takie wpisy jak: "KONWENCJA STAMBULSKA. Kłamcy twierdzą, że mówi o biciu kobiet. A co to jest PŁEĆ KULTUROWO-SPOŁECZNA? Bo o niej jest dużo?!".

Celebryta nie powinien się więc dziwić, że trudno uwierzyć w jego zapewnienia. Dziwić może natomiast, kto zdecydował o zapraszaniu go jako gościa specjalnego na konkurs miss? Oraz dlaczego ktoś uznał, że osoba z taką przeszłością nadaje się na "publicystę" i komentatora życia publicznego, również w moralizatorskim tonie?

Więcej o:

Komentarze (214)

Jarosław Jakimowicz zapewnia, że brzydzi się agresją wobec kobiet. W jego autobiografii czytamy: Mogę taką dziewczynę mieć za dwa tys. marek

maxxa_naxxa
4 lata temu
narodowa szumowina
alojzy_kowalski
4 lata temu
A mnie brzydzi Jakimowicz. Lump, troglodyta, bym-chciał-zostać-celebrytą ze słoma wystającą zewsząd...
W sam raz partner dla zwiedzającej chętnie celebryckie sypialnie małżonki oszustwa Ogórek.
eryk2
4 lata temu
1. "Nigdy nie byłem w tym mieście, na tej imprezie, w tym hotelu".
2. Po oświadczeniu organizatorów, że był gościem specjalnym: "No dobra, byłem, ale nie miałem kontaktu z dziewczynami".
3. Po oświadczeniu świadków, że siedział z kandydatkami przy jednym stole i nawet dawał im się karmić: "No dobra, byłem, ale nie widziałem tej dziewczyny".
4. Po oświadczeniu innej kandydatki, że wyszedł z oskarżającą go o gwałt: "No dobra, poszliśmy, ale nie do jej pokoju, tylko do mnie".
5. Po oświadczeniu zgwałconej o szczegółach anatomicznych gwałciciela i znakach szczególnych: "No dobra, ale to ona sama chciała i jeszcze prosiła, żeby ją gwałcić, a tak w ogóle to zniszczyliście moją rodzinę, rozwiedliście mnie z Sarapatą i syn stracił przez was wątrobę, a drugi - rozum".
emsi2020
4 lata temu
Najtragiczniejsze jest to, że ten koleś ma dzieci. Inni starają się latami a ten gdzie nie wsadzi, tam od razu ciąża. Ciekawe, czy jego dzieci wiedzą, że ich ojcem jest człowiek-penis?
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).