Życie prywatne Jerome'ego Boatenga ostatnimi czasy coraz częściej jest opisywane na łamach tabloidów. Niestety nie są to pozytywne wieści. Kilka miesięcy temu głośno było o polskiej modelce Kasi Lenhardt, która popełniła samobójstwo w lutym br. Ona również była wcześniej związana z piłkarzem. Teraz mówi się o innej sprawie związanej ze sportowcem, a mianowicie o przemocy, której dopuszczał się wobec innej byłej partnerki. Właśnie usłyszał wyrok.
Kobieta, która wniosła oskarżenie przeciw piłkarzowi, jest jego byłą partnerką, a także matką ich dwóch córek bliźniaczek. W sądzie zeznała, że piłkarz dopuścił się wobec niej przemocy podczas urlopu na Karaibach w 2018 roku. Miał rzucać w nią lampą oraz pudełkiem, a następnie uderzyć pięścią i ciągnąć za włosy. Oskarżony w sądzie nie przyznał się do winy.
Wedle jego wersji wydarzeń była partnerka miała wpaść w szał po ich kłótni, uderzyć go i przegryźć mu wargi. Ten starał się bronić, odpychając go, przez co miała upaść i doznać obrażeń. Zeznania czterech świadków nie pomogły jego tłumaczeniom i sąd uznał go za winnego. Co ciekawe, piłkarz nie pójdzie do więzienia, a zapłaci ofierze aż 1,8 miliona euro. Skąd taka suma? Sąd wyliczył, że Boateng jest w stanie zarobić 30 tysięcy euro dziennie, więc nałożył na niego karę 60 stawek dziennych, co w sumie daje prawie dwa miliony euro.