Mama Ginekolog sławę zdobyła dzięki dzieleniu się swoją wiedzą z zakresu medycyny w mediach społecznościowych. Szybko okazało się, że z lekarki, próbującej zostać specjalistą-ginekologiem (co nota bene nie było łatwe, bo kilkukrotnie oblała egzaminy, co było przedmiotem drwin w internecie), stała się internetową celebrytką. To z kolei pociągnęło za sobą kolejne działania, jak internetowy sklep. Celebrytki nie ominęły skandale i kontrowersje, jak m.in. te, że Nicole Sochacki-Woźnicka przyjmuje koleżanki i rodzinę poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. Już nie mówiąc o głośnym w mediach konflikcie z Ewą Chodakowską i wielu, wielu innych.
15 października obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. Jego zadaniem jest okazanie wsparcia rodzicom, którzy doświadczyli straty dzieci, a także poszerzenie świadomości społecznej w tym temacie. Jak się okazuje, obchodzi go również Mama Ginekolog. Influencerka opowiedziała (nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy w formie "motywacyjnej" dla innych kobiet) m.in. o tym, że urodziła martwe dziecko. "Trochę wstydziłam się tego, że mój ból nie jest już tym bólem sprzed kilku lat. Trochę się wstydziłam, a głównie jestem z siebie dumna. I czuję, że Ernest byłby z mamy dumny" - rozpoczęła wpis, znajdujący się obok jej zdjęć z ciążowym brzuchem. Więcej wytłumaczyła na Stories. - Może część z was myśli, że ja tak bardzo przeżywam dzisiejszy dzień, który jest Dniem Dziecka Utraconego. Ja rzeczywiście straciłam Ernesta, urodziłam martwego synka, miałam jeszcze dwa poronienia. Nie chcę umniejszać temu dniu, ale po prostu muszę też powiedzieć coś motywacyjnego. Minęło tyle lat, że ja naprawdę już tego tak bardzo nie przeżywam. Więc jeżeli jesteście w tym momencie, w którym to tak bardzo przeżywacie, to totalnie was czuję, bo ja to przez wiele lat tak bardzo, bardzo przeżywałam - mówiła.
Wszystkie te wspomnienia były dla mnie bardzo trudne, natomiast w tym momencie trochę jest mi głupio, że tak mało wam o tym powiedziałam i wrzuciłam, ale byłam na tyle zajęta, że nie miałam czasu
- tłumaczyła.
Mama Ginekolog przyznała, że "to pierwszy rok, w którym nie czuje potrzeby, by opowiedzieć swoim obserwatorom o jej stratach i zmontować rolki". - I to nie to, że ja bagatelizuję ten problem, bo ja się z tym problemem mierzę też codziennie w pracy, tylko dlatego, że ja już nie czuję takiej potrzeby, żeby dzielić się tym ze światem, że ja też to przeżyłam. Myślę, że jest tak dlatego, że jestem już na innym etapie w życiu i już tak dużo o tym nie myślę. (...) Totalnie szanuję dziewczyny, które przeżyły stratę (...) i chcą się tym dzielić, bo to jest naprawdę mega odwaga - podsumowała.