Krzysztof Rutkowski od lat pokazuje w sieci bajkowe życie u boku żony i syna Krzysztofa Juniora. Samozwańczy detektyw emanuje bogactwem, często prezentując drogie auta i luksusowe zegarki. Już dekadę temu media rozpisywały się o nieślubnym dziecku celebryty. Badania DNA potwierdziły, że detektyw bez licencji jest ojcem Alexandra. Potomek jest owocem romansu Rutkowskiego z Natashą Zych. Celebryta utrzymuje, że płaci na niego alimenty, z kolei matka chłopca twierdzi, że są to zbyt niskie kwoty. Rutkowski odniósł się do sprawy i wyjaśnił, dlaczego nie chce przelewać więcej pieniędzy na nieślubnego syna.
W zeszłym roku w rozmowie z Pudelkiem Natasha Zych stwierdziła, że otrzymywane przez nią alimenty na Alexandra są zbyt niskie. "Chciałam usiąść i porozmawiać, bo to, co on sobie wyliczył (na alimenty - red.), to nie jest zgodne ze stanem faktycznym utrzymania 15-latka. Ja mu wysłałam dane szkoły, rachunek i termin do 10 maja na wpłatę. On nie musiał przelewać tych pieniędzy mnie" - grzmiała w rozmowie z portalem. Przypominamy, że Rutkowski twierdzi, że płaci na nieślubnego syna trzy tysiące złotych miesięcznie - choć sąd zasądził dwa tysiące. "Dodatkowo każdego roku dostaje kwotę 12 tysięcy złotych na początku stycznia" - zapewniał w rozmowie z Pudelkiem. Samozwańczy detektyw nie chce płacić wyższej kwoty. W rozmowie z Żurnalistą wyjawił dlaczego.
Ja nie uważam, że to jest mój syn w sensie emocjonalnym. Ja płaciłem alimenty i płaciłem wyższe. Dopóki była rozmowa z Joanną (Natashą Zych - przyp. red.), to było wszystko okej. Ale w momencie, kiedy Joanna zobaczyła komunię Krzysztofa Juniora, wtedy się odpaliła
- ocenił w wywiadzie Rutkowski.
Celebryta był oburzony faktem, że Zych poszła do mediów. - To nie ja biegałem po portalach na zasadzie: 'jestem pokrzywdzona, pomóżcie mi zniszczyć Rutkowskiego'. To nie ja najpierw pokazywałem zdjęcie Alexandra, tylko ona i on. W związku z tym jakie ja dobra osobiste naruszyłem kogokolwiek - stwierdził Następnie uznał, że o sprawie powinien decydować sąd, a nie była kochanka. - Niech decyduje o tym sąd, że jeżeli ktoś nie zaczyna od rozmowy z tobą i nie rozmawia telefonicznie, tylko SMS-uje i w pewnym momencie chciałbyś się dogadać, no bo wiesz, ja jestem człowiekiem ugody - oznajmił. Dodał, że jeśli ktoś nie chce rozmawiać, a idzie do prasy, to nie ma szans na sensowną rozmowę.
Rutkowski podkreślił, że chciałby porozmawiać z nieślubnym synem, gdy ten osiągnie już pełnoletność. - Mnie interesuje jedno. Doprowadzenie do zamknięcia tego tematu. I myślę, że zamknięciem tematu jest to, że jeżeli chłopak będzie miał lat 18, usiądzie ze mną do stołu, to na pewno ja się z nim dogadam. Bez tak zwanego łowcy alimentów, bez tak zwanego łowcy spadków, czyli jego matki - podsumował detektyw bez licencji.