Część widzów poczuła się oszukana, kiedy dowiedziała się, że Potts wcale nie jest "nieoszlifowanym diamentem". Wręcz przeciwnie, Paul już w 1999 roku wygrał osiem tysięcy funtów w muzycznym show pt. "My Kind of Music ". Występował przebrany za... Pavarottiego.
Paul Potts nie jest też takim zagubionym i nieśmiałym człowiekiem jak sądzą jego fani (i jak sam o sobie mówił). Pieniądze przeznaczył na bardzo konkretny cel - lekcje śpiewu we Włoszech, u największych mistrzów. Uczyli go m.in. wymieniony wcześniej Pavarotti. Umiejętności Paula pozwoliły mu występować w półprofesjonalnym angielskim zespole operowym Bath Opera . Potts jako solista koncertował wielokrotnie we Włoszech i Wielkiej Brytanii - raz zaśpiewał nawet przed piętnastotysięczną publicznością. Jak na amatora - całkiem niezłe resume . Reakcja widzów?
W programie nie mówią nic o jego występach przed Pavarottim. To nieuczciwość ze strony producentów programu. Program miał dotyczyć nieoszlifowanych jeszcze talentów, a wydaje mi się, że talent Paula został już dawno temu odkryty.
I jeszcze:
Ja i mój mąż jesteśmy wściekli. Czujemy się oszukani. Głosowaliśmy na Pottsa, teraz myślimy nad odzyskaniem naszych pieniędzy.
Co na to sam Paul Potts ?
Nie jestem profesjonalistą. Nigdy nie płacono mi za śpiewanie, za naukę śpiewu zapłaciłem samemu, musiałem na to ciężko zapracować.
Nasze zdanie? Sądzimy, że tak właśnie wygląda nowoczesny showbiznes - bajkowo, łzawo, ale nie do końca prawdziwie. Paul Potts wiedział, że potrafi śpiewać. Spróbował swojej szansy w programie i chwała mu za to. Nie dziwimy się, że nie chwalił się swoimi wcześniejszymi sukcesami, po co sobie utrudniać wygraną. W końcu - pamiętamy tylko o zwycięzcach.
Uważamy jednak, że w "autokreacji" poszedł trochę za daleko. "Tani garnitur", "nieśmiałość", "jestem zwykłym człowiekiem z ulicy" - wszystko to okazało się być grą. Chyba, że wolimy wierzyć, że człowiek, który od 8 lat zajmuje się śpiewaniem nie wie jak ważna na scenie jest prezencja. I boi się telewizyjnego studia po występach przed wielotysięczną publicznością. Na żywo.
Najważniejsze jednak pytanie brzmi - czy on sam to wymyślił? Zastanówmy się - to jest profesjonalny program telewizyjny. Czy wcześniej uczestnicy nie odbywali prób? Czy w kuluarach nie opowiadali o sobie kolegom? Czy nie mieli kontaktu z jurorami? Czy naprawdę nikt wcześniej nie słyszał Paula? Przypomnijcie sobie "Idola" i bliskie (nawet bardzo bliskie) relacje między wszystkimi głównymi bohaterami. Reakcje jurorów "Britain's Got Talent " nagle wydają się być nieco sztuczne...
Paul Potts jest na ustach wszystkich . Historia niepozornego sprzedawcy telefonów sprzedała się doskonale na całym świecie. Opowieść o bardzo dobrym, ale nie wybitnym śpiewaku operowym zainteresuje niewiele osób. Wybierzcie swoją wersję.
Tygrys i Zygmuntek podesłali ciekawy link do całej sprawy. Obejrzyjcie sami .
A student of Ian Comboy, Paul has appeared on national and local television and radio. He has spent two summers touring Northern Italy training with one of the major opera schools, and has taken part in masterclasses with Vilma Vernocchi, Katia Ricciarelli and Luciano Pavarotti. He has also performed with the Royal Philharmonic Orchestra.
Tak wtedy wyglądał Paul. A strona RPO, z którą występował Potts, wygląda mało amatorsko .